Ruszyła wyborcza machina

 
Tymoszenko i Janukowycz - oni stoczą największą walkęTVN24

Chociaż główni gracze ścierają się ze sobą już od miesięcy, to dopiero dzisiaj oficjalnie ruszyła na Ukrainie kampania przed zaplanowanymi na 17 stycznia wyborami prezydenckimi.

Zgodnie z sondażami główną walkę o stanowisko szefa państwa stoczą między sobą przywódca opozycyjnej, prorosyjskiej Partii Regionów Ukrainy Wiktor Janukowycz i premier Julia Tymoszenko.

Różne sondaże dają Janukowyczowi od 22 do ponad 28 proc. poparcia. Według nich Tymoszenko może liczyć na głosy 15-20 proc. wyborców.

Trzecie miejsce w rankingu kandydatów zajmuje 35-letni Arsenij Jaceniuk, były szef dyplomacji i były przewodniczący parlamentu. Badania dają mu od 8 do 10 proc. poparcia. O reelekcję będzie ubiegał się także obecny prezydent Wiktor Juszczenko, ale on cieszy się poparciem - według różnych pracowni socjologicznych - od niecałych 3 do 7 proc.

Walka na wyniszczenie

Ukraińscy eksperci są zgodni, że czas przed wyborami nie będzie wykorzystany na walkę na programy, lecz zniszczenie przeciwnika. Jednym z głównych elementów kampanii będzie kwestia stosunków z Rosją.

- W kampanii prezydenckiej, która de facto trwa już od kilku miesięcy, o założeniach programowych praktycznie się nie mówi - uważa Ołeksij Harań, politolog z Akademii Kijowsko-Mohylańskiej.

Janukowycz twarzą do Kremla

Według jego oceny, Janukowycz tradycyjnie skieruje swą kampanię do elektoratu prorosyjskiego, wybije kwestię przyznania językowi rosyjskiemu statusu drugiego po ukraińskim języka państwowego i będzie krytykował dążenia do członkostwa w NATO.

- Wykorzysta to Tymoszenko, która postara się uzyskać pozycję kandydata proeuropejskiego i jedynej osoby, zdolnej przeciwstawić się dążeniom Janukowycza do zbliżenia z Rosją - przewiduje Harań.

Tymoszenko na gazie

Takie nastawienie szefowej rządu nie oznacza, że w kampanii wyborczej będzie ona przeciwnikiem Rosji. Jak mówiła niedawno, Ukraina "musi mieć dobre relacje z każdym, z kim łączą ją interesy".

Tymoszenko nie będzie konfliktować z Rosją przede wszystkim w związku z kwestiami gazowymi. Przed wyborami nie chce dopuścić do powtórki kryzysu z pierwszych dni stycznia obecnego roku, gdy wskutek sporów między Kijowem a Moskwą od dostaw gazu odcięto większość krajów europejskich.

Premier dąży także do zmniejszenia ilości gazu importowanego z Rosji w przyszłym roku oraz chce uniknąć kar za to, że wbrew kontraktom w roku bieżącym nie pobiera tyle paliwa, ile wcześniej zamówiono. Tymoszenko liczy, że załatwi te problemy jeszcze przed końcem roku, podczas rozmów z premierem Rosji Władimirem Putinem, którego zaprosiła na Ukrainę.

Juszczenko w tyle

W tej sytuacji wyraziście antyrosyjski prezydent Juszczenko skupi się na krytyce zarówno Tymoszenko, jak i Janukowycza - uważa Harań. - Pozostanie także kandydatem, który najgłośniej będzie mówić o integracji z UE i euroatlantyckiej orientacji Ukrainy - ocenia politolog.

Jaceniuk - "ani Moskwa, ani Waszyngton"

Mówiąc o kandydaturze Arsenija Jaceniuka politolog zwrócił uwagę na zmiany, które zaszły w nim w ostatnim czasie. - O ile do niedawna był bardzo prozachodni, to teraz zaczyna ciepło wyrażać się o Rosji. Traci przez to wyborcę na zachodzie kraju, na którego do tej pory się orientował - uważa Harań.

W rozmowie z Associated Press oznajmił, że nie potrzebuje wskazówek "ani z Waszyngtonu, ani z Brukseli czy Kremla" i przestanie - jak to określił - błagać o zaproszenie Ukrainy do NATO czy UE. Wzmocni jednak przy tym stosunki z Unią i będzie kontynuował obecną współpracę wojskową Kijowa z Sojuszem Północnoatlantyckim.

 
Jaceniuk - trzeci w kolejce (TVN24) 

Jaceniuk chce dobrych relacji z Moskwą i proponuje współpracę w sferze energii i rolnictwa. Zdaniem kandydata na prezydenta, bez współpracy gospodarczej z Ukrainą Rosji grozi zdominowanie jej gospodarki przez Chiny.

To już piąte wybory

Tegoroczna kampania prezydencka na Ukrainie, zamiast dotychczasowych 120, będzie trwała tylko 90 dni. Aby w niej uczestniczyć kandydaci powinni wpłacić na konto Centralnej Komisji Wyborczej równowartość ok. 860 tysięcy złotych.

Wybory prezydenta Ukrainy 17 stycznia przyszłego roku będą piątymi z kolei wyborami szefa tego państwa od zdobycia niepodległości w 1991 roku. Wtedy to prezydentem został Leonid Krawczuk.

W 1994 roku zastąpił go na tym stanowisku Leonid Kuczma, który rządził krajem przez dwie kadencje. W 2004 roku na prezydenta wybrano Wiktora Juszczenkę.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24