W budynku parlamentu Republiki Południowej Afryki w Kapsztadzie znów pojawił się ogień. W niedzielę wybuchł tam pożar, a unoszące się nad gmachem kłęby dymu były widoczne z kilku kilometrów. Ogień spowodował rozległe szkody, między innymi zawalenie się dachu w części kompleksu. Zatrzymanemu w tej sprawie mężczyźnie postawiono zarzuty, ma stanąć we wtorek przed sądem.
Parlament w Kapsztadzie to kompleks kilku budynków, najstarsze z nich pochodzą jeszcze z XIX wieku. Zgromadzenie Narodowe, izba niższa, znajduje się w tak zwanym Nowym Skrzydle. Siedziba izby wyższej, Narodowej Izby Prowincji, mieści się w Nowym Skrzydle. Pożar wybuchł w niedzielę około godziny 6 rano lokalnego czasu w Starym Skrzydle, ale przeniósł się również do Nowego, wdzierając się do sali obrad Zgromadzenia Narodowego.
Kilka godzin później z jednego z budynków wchodzących w skład kompleksu parlamentarnego wciąż unosił się gęsty dym. Około godziny 9 minister robót publicznych i infrastruktury Patricia de Lille przekazała dziennikarzom, że pożar jest pod kontrolą.
Najbardziej zniszczony został stary gmach Zgromadzenia Narodowego, w którym zawalił się dach. Żywioł zajął również obecne miejsce posiedzeń Zgromadzenia Narodowego, biura oraz siłownię.
Ogień znów pojawił się w parlamencie
Przez ostatnią noc pożar został opanowany, strażacy są stopniowo wycofywani - powiedział rzecznik miejskiej straży pożarnej Jermaine Carelse. W poniedziałek rano straż poinformowała, że ogień wciąż jednak tli się w najstarszym, wykonanym w dużej mierze z drewna skrzydle, w którym zgromadzono ok. 4 tys. dzieł sztuki, cześć z nich pochodzących z XVII wieku - oświadczył Carelse. Najprawdopodobniej ocalała biblioteka z unikalnym, zabytkowym księgozbiorem. Nie ma też doniesień o ofiarach. W gmachu nie odbywała się sesja parlamentu.
W poniedziałek wieczorem ogień znów się pojawił. - Pożar wznowił się na dachu budynku, w którym mieści się Zgromadzenie Narodowe - powiedział Carelse.
Sprawę bada specjalna policyjna jednostka
Dokładna przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana. Prezydent RPA Cyril Ramaphosa w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że "wygląda na to, że system awaryjnych spryskiwaczy w budynku nie zadziałał tak, jak powinien". - Na szczęście dzięki szybkiej akcji strażakom udało się ocalić bardzo ważne zasoby naszego parlamentu - dodał. Poinformował, że alarm przeciwpożarowy w parlamencie włączył się dopiero wtedy, gdy strażacy byli już na miejscu i gasili pożar. Prezydent przekazał, że prace parlamentu będą kontynuowane.
Minister de Lille uściśliła, że w niedzielę rano "odkryto, że ktoś zamknął jeden z zaworów, więc później nie było wody, aby uruchomić automatyczny system natryskowy". Dodała, że jest nagranie potwierdzające, że ktoś był we wczesnych godzinach porannych w budynku.
Potwierdziła, że w parlamencie zatrzymano mężczyznę. Minister przekazała, że sprawa została przekazana elitarnej jednostce policyjnej zwanej "the Hawks" (z ang. - jastrzębie). Dodała, że rolą jednostki jest "zbadanie każdego ataku na instytucje polityczne".
Zatrzymany mężczyzna usłyszał zarzuty, ma stawić się w sądzie
W poniedziałek policja postawiła zatrzymanemu 49-latkowi zarzuty podpalenia i popełnienia innych przestępstw, między innymi kradzieży. Podejrzany ma pojawić się we wtorek w sądzie. Przewodniczący Zgromadzenia Narodowego powiedział, że jeśli potwierdzone zostanie podpalenie, będzie to oznaczać, że doszło do ataku na demokrację w kraju.
Prowadząca śledztwo elitarna jednostka policji podała, że podejrzany miał wejść do budynku przez okno. Dodała, że dochodzenie będzie kontynuowane. Rzecznik jednostki Nomthandazo Mbambo poinformował zaś w wywiadzie telewizyjnym, że istnieje możliwość uzupełnienia zarzutów wobec mężczyzny, ponieważ "doszło do naruszenia bezpieczeństwa".
To już drugi raz w ciągu niespełna roku, gdy w kompleksie parlamentu RPA pojawił się ogień. Do poprzedniego pożaru doszło w marcu na skutek usterki instalacji elektrycznej.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: EPA/STRINGER