Rosyjski kontradmirał strzelił sobie w głowę. "Nie winić nikogo poza rządem"


Kontradmirał Wiaczesław Apanasenko popełnił samobójstwo po tym, gdy jak stwierdził w liście pożegnalnym, nie mógł doprosić się leków przeciwbólowych. Śmierć emerytowanego wojskowego rozpoczęła dyskusję o rosyjskim prawie regulującym dostęp pacjentów do silnych leków uśmierzających ból i praktyce jego stosowania.

Apanasenko zmarł w poniedziałek, kilka dni po tym gdy skierował broń we własną głowę. W liście pożegnalnym napisał, że winą za jego samobójstwo nie należy obarczać nikogo "prócz rządu i ministerstwa zdrowia". "Jestem gotów cierpieć sam, ale widok bólu mojej rodziny i krewnych jest nie do zniesienia", napisał były wojskowy w liście cytowanym przez Moscow Times.

Jak wyjaśniła córka Apanasenki, powodem dramatycznego kroku jej chorego na nowotwór ojca była trudność, z jaką spotykał się, gdy próbował dostać od lekarzy receptę na silne środki przeciwbólowe. Jak wyjaśnia Moscow Times, choć od grudnia 2012 roku przepisywanie tych leków przez onkologów nie musi być dodatkowo autoryzowane, z praktyką bywa różnie.

Dzień przed samobójstwem żona emerytowanego kontradmirała (w marynarce odpowiedzialny był za pociski rakietowe) wróciła - jak mówiła córka - "całkowicie przygnębiona" z apteki, gdzie odmówiono jej sprzedaży takich leków, gdyż na recepcie "brakowało jednego podpisu".

Jeden z moskiewskich lekarzy powiedział radiu Echo Moskwy, że rzekome ułatwienie przepisów w 2012 roku wcale nie zmniejszyło bowiem ilości "papierkowej roboty", którą za każdym razem muszą wykonać lekarze przepisujący silne leki przeciwbólowe na receptę.

Po śmierci Apanasenki sprawą dostępu do takich leków zajęło się ministerstwo zdrowia, które ma sprawdzić powody takiej sytuacji. Wicepremier Olga Gołodiec wezwała zaś do pociągnięcia osób odpowiedzialnych za ewentualne zaniedbania, sprawą zajął się też Komitet Śledczy.

Autor: mtom / Źródło: Moscow Times