Rosyjscy obserwatorzy, którzy pojechali na referendum dotyczące niepodległości Szkocji, stwierdzili, że nie było ono "w pełni otwarte". Mieli zastrzeżenia do pracy komisji wyborczych. Główne zarzuty Rosjan dotyczą możliwości głosowania bez okazania dowodu tożsamości i oświadczeń niektórych polityków, że wyniki nie zostaną przeliczone ponownie "pod żadnym pozorem" - informuje agencja RIA Nowosti.
"Obserwatorzy nie potrafili zrozumieć zakazu prowadzenia rejestracji wideo i fotografowania zarówno procesu głosowania, jak i samych pomieszczeń, w których się ono odbywało. Wywołuje także zaniepokojenie fakt, że niektórzy politycy oświadczali, że wyniki referendum nie będą przeliczane ponownie pod żadnym pozorem" - pisze w piątek agencja RIA Nowosti.
Do stolicy Szkocji, Edynburga przybyło na czas referendum o niepodległości Szkocji czterech rosyjskich obserwatorów. Monitorowali przebieg głosowania i leczenie głosów.
- Dla nas to jak wydarzenie z innej planety - powiedział agencji ITAR-TASS dyrektor wykonawczy Rosyjskiego Społecznego Instytutu Prawa Wyborczego Aleksandr Ignatow.
"Kto ty jesteś?"
Obserwatorzy zwrócili przede wszystkim uwagę na to, że do głosowania nie jest potrzebny dokument tożsamości. Obywatel przychodzi do komisji wyborczej, podaje nazwisko i - jeśli jest na liście - dostaje kartę do głosowania.
- W zasadzie każdy człowiek może przyjść, podać się za kogoś i dostanie blankiet - mówi politolog. - Karty do głosowania są ponumerowane, więc teoretycznie po wyborach można stwierdzić, jak głosował dany obywatel - stwierdza rozmówca ITAR-TASS i dodaje: - To budzi wątpliwości co do zachowania tajności głosowania.
Liczenie głosów nie odbywało się w lokalach wyborczych, ale w 32 specjalnych centrach, a proces liczenia głosów mogli obserwować zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy niepodległości, jednak trudno to zrobić, ponieważ każdy członek komisji samodzielnie liczy karty - mówi Ignatow.
Zakaz filmowania? Dziwne
Rosyjskich obserwatorów zdziwił też zakaz filmowania i robienia zdjęć w lokalach wyborczych oraz zezwolenie na prowadzenie kampanii w dniu głosowania.
- Wielu obywateli już miało wyrobione zdanie w tej sprawie, dokonali wyboru wcześniej - powiedział Aleksandr Ignatow.
Jego zdaniem podobna sytuacja miała na miejsce w marcu na Krymie, na którym 14 marca doszło do nieuznawanego przez społeczność międzynarodową referendum o odłączeniu od Ukrainy i włączeniu w skład Federacji Rosyjskiej.
Niezależne rosyjskie media wielokrotnie opisywały sytuacje, w których rosyjscy wyborcy łamali prawo wyborcze, ponieważ wielu głosujących robi sobie zdjęcia z kartami do głosowania. Nieoficjalnie wymagają tego np. państwowe zakłady pracy, które wskazują pracownikom, na kogo mają głosować.
Niezadowolenie rosyjskich obserwatorów wzbudza zdziwienie, zwłaszcza w świetle uznanych przez Rosję "referendów o suwerenności", zorganizowanych przez liderów tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej na wschodzie Ukrainy. Wówczas obserwatorzy alarmowali, że nikt nie kontroluje procesu głosowania, a wiele osób głosuje w kilku punktach miasta, zwiększając liczbę "głosów".
Szkoci zostają w Zjednoczonym Królestwie
Przeciwnicy secesji Szkocji z Wielkiej Brytanii wygrali referendum niepodległościowe z wynikiem 55,3 procent. Po ogłoszeniu w piątek wstępnych wyników brytyjski premier David Cameron zapowiedział przyznanie szerszych kompetencji Szkocji, Walii i Irlandii Północnej.
Autor: asz/kka / Źródło: RIA Nowosti, "Niezawisimaja Gazieta", ITAR-TASS
Źródło zdjęcia głównego: PAP / EPA