Europejskie media spekulują, co tak naprawdę przewoził statek "Arctic Sea", którego tajemnicze zniknięcie na kilka tygodni zapełniło serwisy informacyjne na świecie. Siergiej Ławrow, szef rosyjskiego MSZ, dementuje jedną z hipotez - statek nie przewoził broni dla Iranu.
- To nieprawda - powiedział Ławrow, dodając, że w najbliższym czasie na pokładzie statku zostanie przeprowadzone dochodzenie. - Wszystko będzie przejrzyste - podkreślił szef rosyjskiej dyplomacji.
Systemy S-300 dla Iranu?
W ubiegłym tygodniu niektóre media podały, że frachtowiec "Arctic Sea", który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach pod koniec lipca, przewoził - poza oficjalnym ładunkiem fińskiego drewna - rakiety ziemia-powietrze S-300 przeznaczone dla Iranu i pochodzące od rosyjskich mafiosów.
Austriacki dziennik "Salzburger Nachrichten", powołując się na "dobrze poinformowane źródła izraelskie", napisał w piątek, że rakiety załadowano na statek, gdy na początku lata "Arctic Sea" znajdował się w porcie w Kaliningradzie, gdzie był naprawiany.
Rakiety od mafiosów
Według Austriaków Iran nawiązał kontakt z grupą rosyjskich mafiosów, do których należeli wojskowi, aby ci zorganizowali dostawę rakiet, zaliczanych do najnowocześniejszych na rynku.
O kontrakcie z Teheranem niesprecyzowane "zachodnie służby" powiadomiły następnie agentów rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, a Moskwa postanowiła wówczas przechwycić ładunek.
- To wyjaśnia, dlaczego Rosji zajęło tyle czasu, po 'porwaniu statku przez piratów', żeby przechwycić ładunek u wybrzeży Wysp Zielonego Przylądka, choć położenie jednostki było, według NATO, przez cały czas znane - napisał "Salzburger Nachrichten".
Wśród innych hipotez pojawiły się też spekulacje, że "Arctic Sea" został przechwycony przez izraelski wywiad Mosad, by zapobiec dostawie broni na Bliski Wschód.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24