Rosja przegrała z British Council

 
British Council nadal w Rosji nie działaArchiwum TVN

W trwających już prawie rok potyczkach między rosyjskimi władzami a organizacją British Council, mały sukces odnieśli Brytyjczycy. BC dalej jednak nie odwiesiła działalności w Rosji.

Małe zwycięstwo Brytyjczyków to orzeczenie moskiewskiego sądu, który oddalił większość zarzutów wysuwanych przez rosyjskie władze.

Chodziło o rzekome zaległości podatkowe filii BC w Rosji, zamkniętych pod koniec zeszłego roku. Moskiewski sąd arbitrażowy uznał zarzuty za bezzasadne.

Decyzja sądu nie kończy jednak wojny, jaką Rosjanie wytoczyli British Council organizacji pełniącej funkcję wydziału kultury ambasad brytyjskich. Ambasador Wielkiej Brytanii w Moskwie Anne Pringle natychmiast zapowiedziała jednak, że zabiegać będzie o porozumienie z Rosją w sprawie ponownego otwarcia biur organizacji.

Filie nie działają

Wojna wybuchła w grudniu 2007 r., gdy Moskwa poinformowała, że od 1 stycznia 2008 roku zamykają filie British Council, a jako powód podały ich niejasny status prawny. Rosjanie upierali się, że British Council jest w istocie instytucją osiągającą zyski i wobec tego podlega opodatkowaniu.

Brytyjczycy próbowali sprzeciwić się Rosjanom i początkowo nie zawiesili działalności, ale ostatecznie w połowie stycznia filie British Council w Petersburgu i Jekaterynburgu zostały zamknięte.

Wojna o Litwinienkę i Bieriezowskiego

Faktycznie jednak zamknięcie biur organizacji stanowiło odpowiedź Rosji na brytyjską odmowę wydania rosyjskiego magnata i przeciwnika Kremla Borysa Bieriezowskiego oraz przedstawiciela czeczeńskich separatystów Achmeda Zakajewa. Obu przyznano w Wielkiej Brytanii azyl polityczny.

Brytyjsko-rosyjską zimną wojnę podsyciła też odmowa Kremla co do ekstradycji do Wielkiej Brytanii Andrieja Ługowoja. Londyn uważa go za głównego podejrzanego w sprawie morderstwa Aleksandra Litwinienki, otrutego w brytyjskiej stolicy radioaktywnym polonem 210 w 2006 roku.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN