- Rosjanie są zaskoczeni i wściekli - mówi Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador RP w Moskwie. Jej zdaniem, amerykański atak na syryjską bazę lotniczą jest uderzeniem w "politykę Kremla w tym kraju". - Rosja zareaguje jeszcze większym wzrostem zbrojeń, jeszcze większymi wydatkami na armię - prognozuje Paweł Kowal, były wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jerzy Nowak, były ambasador RP przy NATO, podkreśla jednak, że "Rosja nie ma dużych możliwości" odpowiedzi.
Zdaniem Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, piątkowy atak Amerykanów stanowi bardzo duże zaskoczenie dla Rosjan. - Ze strony Rosji było oczekiwanie daleko posuniętego ocieplenia. Oczekiwano, że Stany Zjednoczone decyzją nowego prezydenta (Trumpa - red.) zniosą sankcje, ale nic takiego się nie zdarzyło - zwraca uwagę.
Jak dodaje, zdarzyło się coś, czego Rosjanie się nie spodziewali, "czyli radykalne decyzyjne działanie Trumpa w Syrii, uderzające w interesy rosyjskie i rosyjską politykę w tym kraju".
- Widać, że Rosjanie są zaskoczeni i wściekli. Na pewno będzie jakaś reakcja, na razie jest polityczna, symboliczna, jest mnóstwo ostrych oświadczeń - zauważa była ambasador RP w Moskwie.
Jaka reakcja
Jej zdaniem, Kreml ma narzędzia żeby się przeciwstawić. - Prawdopodobnie będzie się bardziej zbroić, zabezpieczać swoje bazy przeciwko ewentualnym takim atakom i będzie też działać tak, żeby działało to na szkodę sił, które są przeciwko Rosji - prognozuje Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Tymczasem, Jerzy Nowak wskazuje, że "Rosja już zrobiła trzy niewielkie kroki".
- Po pierwsze, zlikwidowała tak zwaną gorącą linię między Pentagonem i rosyjskim sztabem w sprawach wojskowych w Syrii. Po drugie, zlikwidowała porozumienie o unikaniu incydentów wojskowych między Rosją i Stanami Zjednoczonymi. Po trzecie, Rosja podjęła kroki żeby wzmocnić siły obronne w Syrii - tłumaczy były ambasador RP przy NATO
Jednocześnie wskazuje jednak, że "Rosja nie ma dużych możliwości". - Teoretycznie mogą uruchomić jakąś nową awanturę na wschodzie Ukrainy, ale musieliby się liczyć z kosztami - dodaje.
Wizyta w Moskwie
Paweł Kowal zwraca uwagę na reakcję świata na wydarzenia w Syrii. - To nie było wielkie wydarzenie wojskowe, chodziło o sprawdzenie sojuszników. Na świecie jest duże zapotrzebowanie na konserwatywną rolę Ameryki - mówi były wiceszef Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Jak dodaje, "Rosjanie nie spodziewali się, że Amerykanie tak szybko wejdą do roli od której już niektórzy odwykli na świecie". Jak to się skończy? Zdaniem Kowala, Rosja "pewnie taktycznie zareaguje jeszcze większym wzrostem zbrojeń, jeszcze większymi wydatkami na armię".
Zobacz całą rozmowę.
Autor: mb/tr / Źródło: tvn24