W 70. rocznicę mordu NKWD na miejscu kaźni polskich oficerów w Katyniu pojawi się Władimir Putin - tak twierdzi "Niezawisimaja Gazieta", powołując się na znaną rosyjską historyk, profesor Inessę Jażborowską z Rosyjskiej Akademii Nauk.
Zdaniem Jażborowskiej, członkini rosyjsko-polskiej Komisji ds. Trudnych, taki gest byłby ważnym krokiem w kierunku destalinizacji rosyjskiej polityki zagranicznej i wewnętrznej.
Według historyk, procesowi temu przeszkadza niechęć rosyjskich władz do uznania personalnej odpowiedzialności za zbrodnie stalinowskiego reżimu.
Wyrok powiązany z Katyniem
W wywiadzie dla "NG" Jażborowska skupiła się jednak na niedawnym wyroku Sądu Rejonowego w Moskwie, oddalającego powództwo Jewgienija Dżugaszwilego, wnuka Józefa Stalina, wobec niezależnej "Nowej Gaziety", stowarzyszenia Memoriał i byłego prokuratora wojskowego Anatolija Jabłokowa.
Sprzeciw 73-letniego Dżugaszwilego wywołał artykuł "Beria wyznaczony na winnego", zamieszczony w kwietniu przez "Nową Gazietę" i dotyczący mordu NKWD na polskich oficerach w 1940 roku.
Według Dżugaszwilego
A kto powiedział, że to Polacy? A kto powiedział, że zostali zamordowani? A kto powiedział, że dziury z tyłu głowy u trzystu leżących obok siebie ludzi, to rezultat egzekucji? Inessa Jażborowska
Jażborowska podkreśliła, że oddalający wyrok sądu to pierwszy przypadek powiązania przez sąd Katynia z represjami reżimu stalinowskiego. Pozwala to oceniać tę straszną zbrodnię w oparciu o sądowy wyrok - powiedziała.
Dobry wizerunek Miedwiediewa
Historyk podkreśliła, że niezwykle ważne znaczenie ma też stanowisko prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, który zażądał niedawno adekwatnej oceny zbrodniczej, represyjnej działalności Stalina.
- Jeśli (Jurij) Muchin (stalinista - red.) i inni próbują rehabilitować Stalina, to odpowiedź jest jedna: jest to niemożliwe, gdyż Stalin - to zbrodniarz. A dowodzi tego m.in. sprawa katyńska - powiedziała Jażborowska.
Sprawy się ślimaczą
Odnosząc się do postępowań o pośmiertną rehabilitację ofiar zbrodni katyńskiej, które z inicjatywy ich bliskich i Memoriału toczyły się przed rosyjskimi sądami, historyk zauważyła, że "sprawy te zostały doprowadzone do absurdu".
- A kto powiedział, że to Polacy? A kto powiedział, że zostali zamordowani? A kto powiedział, że dziury z tyłu głowy u trzystu leżących obok siebie ludzi, to rezultat egzekucji? - ironizowała Jażborowska.
Historyk przypomniała też, że zgodnie z rosyjskim prawem do sądu o rehabilitację mogą występować tylko poszkodowani. - W wypadku mordu katyńskiego - sami rozstrzelani. A nie ich córki czy synowie - wskazała. - Dosłownie do takich rzeczy dochodzi. Prawnie nie uznajemy rozstrzelanych za zabitych, a ich bliskich - za poszkodowanych - dodała.
Odszkodowań nie będzie
Jażborowska zaprzeczyła, jakoby rodziny pomordowanych zamierzały zażądać od Rosji odszkodowań liczonych w milionach euro. "Swego czasu prezydenci dwóch krajów Borys Jelcyn i Lech Wałęsa uzgodnili, że materialnych żądań nie będzie.
- Jest to oficjalne stanowisko Polski. Istnieje oczywiście również prywatne prawo poszkodowanych. Jednak oni od nas już od dwóch dziesięcioleci niczego się nie domagają - powiedziała.
Putin się przestraszył
Historyk przypomniała, że prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow i pierwszy prezydent Rosji Borys Jelcyn przekazali Polsce najważniejsze dokumenty z radzieckich archiwów dotyczące zbrodni katyńskiej, a także, iż Władimir Putin, będąc prezydentem, obiecał poprzedniemu prezydentowi Polski Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, że Rosja przekaże również akta śledztwa, które prowadziła rosyjska Główna Prokuratura Wojskowa.
- Jednakże nasi prokuratorzy najwyraźniej przekonali go, że sprawa jest straszna; że szkodzi naszemu wizerunkowi - powiedziała.
Źródło: PAP