Aung San Suu Kyi, którą birmańska junta postawiła przed sądem za naruszenie warunków aresztu domowego, nie przyznaje się do winy.
Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla z 1991 roku i przywódczyni opozycyjnej Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD), została postawiona przed sądem w związku z pobytem w jej domu bez zgody władz Amerykanina Johna Yettawa.
Na początku maja zdołał on przedostać się do rezydencji, gdzie noblistka siedziw areszcie domowym, i spędził tam dwa dni.
Władze potraktowały incydent jako pretekst do ponownego postawienia Suu Kyi przed sądem i prawdopodobnie przedłużenia jej aresztu domowego. Teoretycznie ma on zakończyć się w środę, 27 maja.
W ubiegły piątek Suu Kyi deklarowała już przed sądem, iż nie jest winna zarzucanych jej czynów, nie spotkała się bowiem z intruzem, który wdarł się do jej rezydencji.
We wtorek Suu Kyi ponownie kategorycznie odrzuciła oskarżenie.
Junta: to nie pretekst
Władze birmańskie odrzucają oskarżenia, że postawienie noblistki przed sądem jest tylko pretekstem, by przedłużyć jej areszt domowy.
Przedstawiciel policji generał Myint Thein powiedział w poniedziałek dziennikarzom i dyplomatom, że "ze względów humanitarnych" zamierzano zwolnić 63-letnią Suu Kyi, jednakże "doszło do nieoczekiwanego incydentu", który postawił pod znakiem zapytania taką decyzję.
Amerykanin miał sen
Występujący w tym samym procesie Yettaw oskarżony jest o naruszenie warunków wjazdu do Birmy i przepisów w sprawie bezpieczeństwa narodowego.
Do tej pory nie przyznawał się do stawianych mu zarzutów, jednak w poniedziałek uznał swą winę, tłumacząc iż popłynął do domu Suu Kyi, ponieważ miał sen, w którym został uprzedzony o zagrożeniu dla życia opozycjonistki.
13 lat w więzieniu
Narodowa Liga na rzecz Demokracji pani Suu Kyi wygrała 27 maja 1990 roku wybory w Birmie. Rządzący krajem wojskowi zignorowali jednak wynik wyborów i przetrzymują przywódczynię opozycji w areszcie domowym.
W czasie ostatnich 19 lat opozycjonistka spędziła w areszcie, z przerwami, 13 lat.
Źródło: PAP