Prezydent Francji Emmanuel Macron zaapelował we wtorek swego irańskiego odpowiednika Hasana Rowhaniego o respektowanie praw człowieka i fundamentalnych swobód obywatelskich. Rowhani poprosił Macrona o podjęcie kroków przeciwko irańskim "terrorystom" we Francji.
Macron wyraził w rozmowie z Rowhanim zaniepokojenie sytuacją w Iranie i wezwał prezydenta, by "zachował powściągliwość", reagując na protesty. Szef dyplomacji Francji Jean-Yves Le Drian odwołał wizytę w Teheranie po rozmowie telefonicznej z irańskim prezydentem - podały służby prasowe Pałacu Elizejskiego. Rowhani zaapelował do Macrona, by jego kraj przestał udzielać gościny opozycyjnemu ugrupowaniu irańskiemu Mudżahedini al-Chalk (Bojownicy Sztandaru), znanemu jako MEK, które schroniło się we Francji po islamskiej rewolucji w Iranie w 1979 roku. Zdaniem Teheranu Mudżahedini al-Chalk nawołują do protestów i przemocy. Ugrupowanie to, które zostało w 2012 roku oficjalnie usunięte przez Departament Stanu USA z listy organizacji terrorystycznych, wzywa do obalenia władzy duchownych w Iranie. W latach 80. walczyło po stronie Iraku w wojnie iracko-irańskiej.
Niezadowolenie Irańczyków
Protesty przeciwko bezrobociu, korupcji i podwyżkom cen podstawowych produktów spożywczych trwają w Iranie od 28 grudnia. Z czasem demonstracje nabrały charakteru antyrządowego.
Wielu uczestników protestów kwestionuje też słuszność irańskiej polityki zagranicznej na Bliskim Wschodzie w związku z interwencjami w Syrii i Iraku, podjętymi w ramach walki o wpływy z Arabią Saudyjską. Irańczyków rozgniewało też finansowe wsparcie dla Palestyńczyków i libańskiego Hezbollahu. Według najnowszych danych w demonstracjach zginęło co najmniej 21 osób. Od soboty do poniedziałku irańska policja aresztowała około 450 uczestników protestów. 90 procent z nich stanowiły osoby w wieku poniżej 25 lat. Przewodniczący teherańskiego trybunału rewolucyjnego Musa Ghazanfarabadi ostrzegł, że uczestnikom protestów może grozić kara śmierci.
Autor: kg / Źródło: PAP