Trwające już szósty dzień antyrządowe zamieszki w Turcji mogą zagrozić procesowi pokojowemu z Kurdami. Tak przynajmniej twierdzi Partia Pracujących Kurdystanu (PKK).
PKK, która na początku maja rozpoczęła wycofywanie swych bojowników z terytorium Turcji w ramach porozumienia z rządem, oświadczyła, że stosowanie przemocy wobec protestujących jest "niezgodne z procesem pokojowym, który powinien umacniać demokrację".
Komunikat PKK nie zawiera informacji na temat tego, czy organizacja ta zamierza wycofać się z ustaleń z rządem, na mocy których przenosi swych bojowników do baz w północnym Iraku. Człowiek numer dwa w PKK Murat Karayilan powiedział, że trwające od piątku protesty dowodzą, iż konieczna jest "budowa nowej, demokratycznej Turcji". Prokurdyjska Partia Pokoju i Demokracji (BDP), która pomogła wynegocjować z PKK zawieszenie broni, oceniła, że najnowsze akty przemocy mogą utrudnić wejście w życie porozumienia z Kurdami.
Historyczne porozumienie
PKK ogłosiła w marcu zawieszenie broni mające zakończyć konflikt, który wybuchł w 1984 roku i pochłonął życie 40 tys. ludzi. PKK, uznana za organizację terrorystyczną przez Turcję, USA i UE, rozpoczęła walkę, by ustanowić niepodległe państwo w zamieszkanej głównie przez Kurdów południowo-wschodniej części Turcji. Później złagodziła żądania, domagając się jedynie autonomii dla tego obszaru.
Autor: mtom / Źródło: reuters, pap