"Próby jednoczenia Europy siłą". Johnson broni tezy, sondaże różnie wskazują


Ostra krytyka spadła w weekend na byłego burmistrza Londynu Borisa Johnsona za słowa o Unii Europejskiej i Hitlerze. W poniedziałek jednak - jak pisze "The Independent" - polityk nie wycofał się ze śmiałego porównania, a nawet bronił je i wyjaśniał, co miał na myśli.

Wszystko przez wywiad, który ukazał się w niedzielnym wydaniu dziennika "Telegraph". Johnson, jeden z głównych konserwatywnych polityków popierających wyjście Wielkiej Brytanii z UE, zarzucił w nim Unii, że dąży - tak jak kiedyś Napoleon i Adolf Hitler - do stworzenia superpaństwa.

- Próbowali to już uczynić Napoleon, Hitler i różni inni ludzie, ale efekt był zawsze tragiczny - powiedział. Dodał: - Unia Europejska to kolejna próba realizowana jedynie innymi metodami.

Jego zdaniem Unii brakuje autorytetów, powszechnie szanowanych i rozumianych. Brakuje także "prawdziwej lojalności wobec idei europejskiej". UE cierpi również na "ogromny deficyt demokracji".

Johnson podtrzymuje swoje wypowiedzi

Były burmistrz Londynu w poniedziałek bronił swojej wypowiedzi i nawet powtórzył jej główne założenia.

- Od kilku tysięcy lat podejmowano wszelkie rodzaje prób, by w Europie odtworzyć sen o Imperium Rzymskim i bardzo często robiono to siłą. Unia Europejska jest inna. Próbuje zrobić to w bardziej biurokratyczny sposób - ocenił w rozmowie z BBC News. - Problem jest taki, że nie ma nawet jednego charyzmatycznego autorytetu, wobec którego każdy czuje się lojalny i to jest kompletnie antydemokratyczne. W tym tkwi problem - dodał.

I podkreślił: - Ta dyskusja jest poplątana przez cały sort sztucznych medialnych burz twitterowych i histerię. To dobry argument przeciwko braku demokracji w Unii Europejskiej.

Johnson stwierdził także, że w ciągu "ostatnich 2 tys. lat ludzie czynili kolejne próby zjednoczenia Europy siłą". - UE jest zupełnie innym projektem, ale jest całkowicie antydemokratyczna - oświadczył.

Johnson walczy o swoje

Według najnowszego sondażu w toczącej się obecnie debacie na temat wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, większość Brytyjczyków uważa za znacznie bardziej wiarygodnego Borisa Johnsona niż premiera Davida Camerona, który opowiada się za pozostaniem kraju w UE.

Z najnowszego sondażu telefonicznego ICM dla dziennika "Guardian" wynika, że 47 proc. pytanych Brytyjczyków zagłosowałoby za pozostaniem w UE, a 39 proc. za opuszczeniem. W przeprowadzonym jednocześnie sondażu internetowym 47 proc. chciałoby opuścić UE, zaś 43 proc. w niej zostać.

Boris Johnson wskazywany jako potencjalny następca premiera Camerona, jeśli w czerwcowym głosowaniu Brytyjczycy zdecydują się opuścić Unią Europejską.

Referendum w sprawie dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w UE odbędzie się w czwartek, 23 czerwca.

Autor: pk\mtom / Źródło: Independent, Reuters

Tagi:
Raporty: