Administracja prezydenta Dmitrija Miedwiediewa nie jest oporna na kryzys finansowy. Rosyjski prezydent już zapowiedział, że co najmniej 100 urzędników pożegna się z pracą. Ale czy tylko o oszczędności chodzi?
W pierwszych dniach marca poszczególne komórki muszą też zgłosić propozycję redukcji wydatków - pisze agencja dpa, powołując się na cytowaną Interfax rzeczniczkę prezydenta Natalię Timakową.
W związku z tymi rozporządzeniami czasowo wstrzymano nabór na stanowiska w administracji rosyjskiego prezydenta, który podkreślił, że oszczędności należy zacząć od siebie, czyli 1,5 tys. zaplecza.
Oficjalnie zwolnienia są spowodowane kryzysem finansowym.
Miedwiediew czyści?
Wśród komentatorów szerzy się jednak podejrzenie, że może być to kolejny etap czyszczenia swojego zaplecza z ludzi poprzedniego prezydenta Władimira Putina. Polityką małych kroków Miedwiediew bowiem wybija się na niepodległość od swojego poprzednika i mentora.
Zwolnienia mogą, choć nie muszą, być kolejnym krokiem w tym kierunku.
Zwalnia gubernatorów
Oczywisty jest wydźwięk propagandowy takiego posunięcia w kraju, który po raz pierwszy od dziesięciu lat odnotuje deficyt budżetowy (prawdopodobnie 8 proc. PKB). 16 lutego Miedwiediew zrobił już podobny krok.
Ze stanowiskami musieli pożegnać się gubernatorzy obwodów orłowskiego, woroneskiego, pskowskiego, a także szef administracji Nienieckiego Okręgu Autonomicznego. Jak pisze agencja Reutera powołując się na dziennik "Wiedomosti", Kreml postanowił zdymisjonować szefów tych regionów, gdzie ostatnio wzrosło bezrobocie.
Oficjalnie jednak Kreml zapewniał, że dymisje nastąpiły na prośbę gubernatorów.
Źródło: PAP