Blisko 400 osób demonstrowało w sobotę w Moskwie przeciwko rządom Władimira Putina. Wszystkie osoby, które zebrały się w stolicy kraju to zwolennicy opozycyjnego ruchu "Solidarność".
Manifestacja, która odbyła się w sobotę w Moskwie, była pierwszą jaką zorganizowała młodziutka rosyjska "Solidarność". Zgodę na opozycyjną demonstrację wydały władze stolicy.
Co demonstranci zarzucali Putinowi? Przede wszystkim obwiniają jego gabinet za kryzys gospodarczy w Rosji. Bez jego dymisji kraj nie przezwycięży skutków kryzysu - po. Gabinet Putina - wskazywali - dowiódł swojej bezradności.
Ale to nie jedyne zarzuty jakie ma opozycja. Demonstranci protestowali również przeciwko łamaniu praw człowieka i domagali się przeprowadzenia uczciwych wyborów.
Wiec próbowali zakłócić aktywiści prokremlowskiej organizacji młodzieżowej "Rossija Mołodaja". W ręce policji trafiło kilku z nich.
Rosyjski kryzys systemowy
W manifestacji wzięli też udział stronnicy Sojuszu Narodowo-Demokratycznego (NDS), wśród których był ekspremier Michaił Kasjanow. - Do naszego domu - Rosji, przyszedł kryzys. Nie jest to kryzys finansowy czy gospodarczy. Jest to głęboki kryzys systemowy. Bez przywrócenia swobód politycznych kraj z niego nie wyjdzie - powiedział Kasjanow.
"Solidarnost" planowała na sobotę podobną manifestację także w Petersburgu. Tamtejsze władze nie wydały jej jednak zezwolenia na wiec w centrum miasta.
Inspiracje z Polski
"Solidarność" jest jeszcze w powijakach. Kongres założycielski tego ugrupowania miał miejsce w połowie grudnia. Za główny cel stawia sobie połączenie podzielonej opozycji demokratycznej.
Założyciele ruchu - m.in. przywódca Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego (OGF) Garri Kasparow, były lider Sojuszu Sił Prawicy (SPS) Borys Niemcow, obrońca praw człowieka Lew Ponomariow i szef skrzydła młodzieżowego partii Jabłoko Ilja Jaszyn - przyznają, że inspiracji szukają w dokonaniach polskiej "Solidarności".
Źródło: PAP