Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili postanowił najwyraźniej wybić broń z ręki demonstrujących od miesiąca przeciwników. Zgodził się na bezpośrednie rozmowy z podzieloną opozycją.
Spotkanie na szczycie odbędzie się - według anonimowych źródeł w rządzie, na które powołuje się Reuters - w poniedziałek o godz. 11 polskiego czasu. Z kolei pytany o spotkanie przedstawiciel opozycji potwierdził zaproszenie od prezydenta.
Dialog z władzą
Rozmowy z Saakaszwilim opozycja domaga się jednak dopiero od kilku dni, gdy zdała sobie sprawę, że blisko miesiąc protestów nie przynosi żadnego skutku - ani Saakaszwili się nie ugnie (opozycja domaga się jego dymisji), ani zwolenników demonstracji nie przybędzie.
Dialog z władzą zaproponował jako pierwszy umiarkowany opozycjonista, były bliski współpracownik Saakaszwilego, Irakla Alasania. Zrobił to nawet wbrew części skleconej ad hoc koalicji opozycjoinistów, składającej się z kilkunastu często przeciwstawnych ugrupowań.
Władze Gruzji na początek zgodziły się porozmawiać z protesutującymi za pośrednictwem szefa parlamentu Dawida Bakradze, ale rozmowy nie przyniosły żadnych rezultatów.
O czym?
Nie wiadomo jakie rezultaty przyniesie rozmowa z samym prezydentem, skoro opozycja powtarza, że tylko jego dymisja ją usatysfakcjonuje.
- Tylko rezygnacja prezydenta może zakończyć ten kryzys. Micheil Saakaszwili jest głównym zagrożeniem dla narodu i musi odejść. Nie wolno nam uczynić ani jednego kroku wstecz - mówiła w sobotę jedna z opozycjonistek - również jego była współpracownica - Nino Burdżanadze.
Była szefowa parlamentu zapowiedziała, że protesty będą kontynuowane, dopóki prezydent nie ustąpi, a Alasania oświadczył, że mimo nadziei władz protesty nie wygasną.
Eksperci są jednak zgodni - gruzińska opozycja w obecnej formie nie ma szans na pokonanie Saakaszwilego, jeśli ten nie popełni żadnego rażącego błędu. Do tej pory jednak prezydent unika radykalnych rozwiązań.
Źródło: reuters, pap