Prezydent Armenii Serż Sarkisjan oświadczył w poniedziałek, że jego kraj uzna niepodległość Górskiego Karabachu, jeśli dojdzie do dalszej eskalacji konfliktu w tej ormiańskiej enklawie na terytorium Azerbejdżanu, faktycznie niezależnej od władz w Baku.
- Jeśli działania bojowe będą przedłużać się i przekształcą się w działania na dużą skalę, to Armenia uzna niezależność Republiki Górskiego Karabachu - oznajmił Sarkisjan na spotkaniu z przedstawicielami OBWE.
Według prezydenckich służb prasowych Sarkisjan poinformował również, że polecił MSZ Armenii przygotowanie umowy z Górskim Karabachem o współpracy wojskowej i wzajemnej pomocy.
Walki
Sytuacja w strefie konfliktu w Górskim Karabachu zaostrzyła się w nocy z piątku na sobotę, gdy doszło do walk z udziałem lotnictwa i artylerii. Zginęło w nich co najmniej 30 żołnierzy azerbejdżańskich i azerskich. Obie strony obwiniają się nawzajem o naruszenie rozejmu.
W niedzielę ministerstwo obrony Azerbejdżanu ogłosiło "jednostronny rozejm" w walkach. Jednak w stolicy Armenii, Erywaniu i w Stepanakercie, uznawanym za stolicę Górskim Karabachu informowano, że walki w dalszym ciągu trwają. Strony konfliktu mówią o znacznych stratach przeciwnika w trakcie walk i ograniczonej liczbie własnych strat.
Zawieszenie broni
Konflikt zbrojny o Górski Karabach wybuchł w 1988 roku, u schyłku ZSRR. Starcia przerodziły się w wojnę między już niepodległymi Armenią a Azerbejdżanem. Wojna pochłonęła 30 tys. ofiar śmiertelnych, były setki tysięcy uchodźców.
W 1994 roku podpisano zawieszenie broni. Nieuznawana przez świat, związana z Armenią enklawa formalnie wciąż pozostaje częścią Azerbejdżanu.
Autor: pk//rzw / Źródło: PAP