"Wyzwolono strategiczne wzgórza". Widmo wojny na Kaukazie, walki najcięższe od 20 lat

Aktualizacja:

Ministerstwo obrony Azerbejdżanu ogłosiło w niedzielę "jednostronny rozejm" w walkach, które wybuchły w nocy z piątku na sobotę w rejonie ormiańskiej enklawy Górski Karabach. Zginęło w nich co najmniej 30 żołnierzy azerbejdżańskich i armeńskich. Władze separatystycznego regionu twierdzą jednak, że w kilku jego miejscach wymiana ognia trwa także w niedzielę.

"Azerbejdżan, przejawiając dobrą wolę, zdecydował jednostronnie o zaprzestaniu wrogich aktów" - głosi komunikat resortu obrony w Baku. Ostrzeżono w nim, że jeśli siły armeńskie nie "zaprzestaną prowokacji", Azerbejdżan "wyzwoli wszystkie terytoria okupowane przez Armenię".

Walki trwają?

Krótko po ogłoszeniu rozejmu rzecznik resortu obrony Górskiego Karabachu Dawid Babajan powiedział, że walki trwają także w niedzielę na południowy wschód i północny wschód od granicy spornego regionu.

Azerbejdżan poinformował także o "wzmacnianiu" strategicznych pozycji "wyzwolonych" w czasie walk w piątek i sobotę. Wcześniej ogłoszono, że azerbejdżańscy żołnierze odzyskali kilka strategicznych punktów enklawy, zabijając ponad 100 wojskowych po stronie wroga, ale armeńskie media zdementowały te doniesienia jako propagandę ze strony Baku.

Armenia i Azerbejdżan przerzucają się odpowiedzialnością za krwawe walki w Górskim Karabachu. Strona azerska przyznała w sobotni wieczór, że "przez wroga" został strącony m.in. jej helikopter Mi-24 z załogą na pokładzie, Ormianie mówią zaś o śmierć 18 żołnierzy i obrażeniach 35 innych po swojej stronie.

Najcięższe walki od ponad 20 lat

Od soboty napływały z regionu sprzeczne informacje mówiące o walkach, które zdaniem każdej ze stron - miała rozpocząć ta druga. Władze Azerbejdżanu stwierdziły, że odpowiedziały na ostrzał i naloty ze strony Ormian, a Ormianie - że bronili się przed atakującymi oddziałami wojsk Baku.

Nie jest pewne, ile osób zginęło po obu stronach, prawdopodobnie jest to jednak co najmniej 30 osób.

Azerbejdżan oskarżył Armenię o śmierć 12 żołnierzy, którzy zginęli m.in. na pokładzie zestrzelonego helikoptera wojskowego Mi-24. Jeden czołg został zniszczony w wybuchu miny - poinformowało ministerstwo obrony w Baku. Równocześnie w komunikacie stwierdzono, że armia Azerbejdżanu "wyzwoliła strategiczne wzgórza i osiedla" w regionie.

Tymczasem prezydent Armenii Serż Sarkisjan w sobotni wieczór w czasie obrad Narodowej Rady Bezpieczeństwa, którą wezwał w trybie pilnym, powiedział, że po stronie armeńskiej zginęło 18 żołnierzy, a 35 odniosło rany. Nie sprecyzował jednak, czy byli to żołnierze jego armii czy wspieranych przez Armenię oddziałów separatystów z Górskiego Karabachu. Powiedział jedynie, że "z ręki azerskich żołnierzy" padło tyle ofiar "po naszej (armeńskiej - red.) stronie".

Ministerstwo obrony Armenii w komunikacie nazwało walki, które wybuchły z piątku na sobotę "najpoważniejszą eskalacją przemocy od 1994 roku", czyli momentu podpisania zawieszenia broni i wezwało USA, Rosję i Francję, które od lat starają się być mediatorami w konflikcie do "szybkiej interwencji" - pisze Radio Wolna Europa.

W wyniku walk zginęło też co najmniej dwóch cywilów, w tym 12-letni chłopiec - podają miejscowe źródła cytowane przez portal rozgłośni.

USA, ONZ i Rosja apelują

Eskalację przemocy w Górskim Karabachu ostro potępiły Stany Zjednoczone. - Obie strony konfliktu muszą zachować powściągliwość i respektować rozejm z 1994 roku - oświadczył w sobotę wieczorem czasu lokalnego szef amerykańskiej dyplomacji John Kerry.

Kerry podkreślił, że konflikt można rozwiązać jedynie przy stole rokowań.

O natychmiastowe zaprzestanie walk i powściągliwość zaapelował też w sobotę prezydent Rosji Władimir Putin. Rosyjscy ministrowie spraw zagranicznych i obrony kontaktowali się ze swoimi odpowiednikami w Baku i Erywaniu.

Natychmiastowego przerwania walk zażądał od Azerbejdżanu i Armenii sekretarz generalny ONZ.

- Obie strony muszą respektować zawieszenie broni i niezwłocznie podjąć działania w celu uspokojenia sytuacji - oświadczył w sobotę Ban Ki Mun.

Konflikt od schyłku ZSRR

Górski Karabach to nieuznawana przez świat, związana z Armenią enklawa formalnie wciąż pozostająca częścią Azerbejdżanu. Zamieszkała jest jednak głównie przez etnicznych Ormian. W 1988 r., u schyłku ZSRR, ogłosiła jednostronnie niepodległość. W konflikcie z Azerbejdżanem, który trwał czynnie do 1994 r., i w którym separatystów z Górskiego Karabachu wspierała Armenia, zginęło aż 30 tys. ludzi, a tysiące innych zostało zmuszonych do uchodźstwa.

W 1994 roku podpisano zawieszenie broni, Azerbejdżan często jednak grozi przejęciem kontroli nad Górskim Karabachem siłą i inwestuje znaczne środki w umacnianie swej armii. Z kolei Armenia, sprzymierzona z Rosją, ostrzega, że nie pozostanie bierna, jeśli Górski Karabach zostanie zaatakowany.

Autor: AG, adso//gak / Źródło: PAP, rferl.org

Tagi:
Raporty: