Już 240 osób zginęło w powodziach, które nawiedziły Filipiny po przejściu burzy tropikalnej Ketsana - podały miejscowe władze. Co najmniej 450 tys. ludzi musiało opuścić swoje domy.
Kraj zaapelował do zagranicy o pomoc humanitarną. Minister obrony Filipin Gilberto Teodoro powiedział, że i tak bardzo trudna sytuacja może się jeszcze pogorszyć, jeśli wyczerpią się zapasy. - Nie możemy dopuścić, by do tego doszło - podkreślił Teodoro.
Minister obrony poinformował, że wojsko, policja i ochotnicy do tej pory uratowali ponad 7,9 tys. ludzi. W wielu miejscach budowane są schronienia dla tych, którym powódź zabrała wszystko. Nawet prezydent kraju Gloria Arroyo otworzyła część pałacu prezydenckiego na potrzeby uratowanych.
Światowy Program Żywnościowy (WFP) wysyła pomoc dla około 180 tys. Filipińczyków. Szefowa WFP Josette Sheeran podkreśliła, że organizacja pomoże mieszkańcom kraju stanąć na nogi.
Burza, która zmieniła wszystko
Tropikalna burza Ketsana uderzyła w Filipiny w sobotę. Przeszła nad krajem z wiatrami wiejącymi z prędkością do 100 km/h i przyniosła gwałtowne opady.
Zdaniem władz w Manili w ciągu 12 godzin spadło na stolicę 40 cm deszczu. Podobnie było w innych częściach kraju. Wszystko to wywołało liczne powodzie.
Źródło: BBC