Filipiny walczą z potężnymi powodziami. Jak podaje BBC, liczbę ofiar śmiertelnych żywiołu szacuje się na co najmniej 70 osób. Kilka tysięcy ludzi odciętych od świata zostało uratowanych przez wojsko lub ratowników. Domy musiało opuścić 250 tysięcy ludzi. Ulewne deszcze sprowadził na Filipiny sztorm tropikalny Ketsana. Zalana jest stolica Filipin - Manila.
W ciągu zaledwie 12 godzin na Manilę spadło ponad 40 centymetrów deszczu, czyli więcej niż przeciętna norma dla całego września. Ocenia się, że jest to najgorsza powódź, jaka nawiedziła stolicę od ponad 42 lat.
Większość miasta jest pod wodą. Sytuację pogarsza niedrożny system kanalizacyjny. Drogi w Manili przypominały rzeki, woda sięgała nawet do piersi. Tysiące pasażerów utknęło w stolicy Filipin, bo krajowe i międzynarodowe lotniska zostały zamknięte.
Władze wprowadziły w rejonie Manili oraz w 25 prowincjach stan klęski żywiołowej. Umożliwi to udzielenie tym rejonom pomocy w trybie nadzwyczajnym.
Jak poinformował Tony Mateo, rzecznik władz prowincji Rizal, wezbrana woda i osunięcia ziemi spowodowały śmierć 35 osób w pięciu tamtejszych miejscowościach.
Apel o spokój
Sekretarz obrony Gilbert Teodoro przekazał, że wojsko, policja i ratownicy uratowali ponad 4000 osób odciętych przez powódź - wielu wyczekiwało ratunku na dachach budynków. Urzędnicy szacują też, że ćwierć miliona mieszkańców Filipin musiało uciec przed żywiołem ze swoich domów.
Prezydent Filipin Gloria Arroyo w telewizyjnym wystąpieniu apelowała o datki na rzecz powodzian, o zachowanie spokoju i stosowanie się do zaleceń urzędników.
Źródło: BBC