Dzień po ataku na konsulat w Bengazi nad Atlantykiem przeleciała duża formacja samolotów sił specjalnych USA - twierdzą entuzjaści lotnictwa obserwujący ruch samolotów i komunikację radiową wojska. Kilkanaście "specjalnych" Herkulesów służących do przewożenia i wspierania sił specjalnych miało znaleźć się gdzieś w Europie lub na Bliskim Wschodzie.
Informację o wymownym ruchu floty lotniczej sił specjalnych USA podali "spottersi" na forum "Scramble Messageboard", która jest "internetową Mekką" dla społeczności obserwatorów lotnictwa wojskowego.
Liczne zmodyfikowane na potrzeby sił specjalnych C-130 Hercules miały wyruszyć z lotnisk w St. Johnes i Gander w kanadyjskiej Nowej Fundlandii w czwartek. Według spottersów, samoloty poleciały na wschód kierując się na Europę.
Lot niejawny
W informacji na forum podano też szereg numerów rejestracyjnych maszyn, po których znany włoski specjalista ds. lotnictwa wojskowego David Cenciotti rozszyfrował przybliżony skład formacji lecącej do Europy. Wszystkie maszyny to C-130 Hercules zmodyfikowane na potrzeby Sił Specjalnych USA, w tym MC-130H, HC-130N i HC-130P, które służą głównie do skrytego dostarczania komandosów w wybrane miejsca.
W formacji znalazło się też kilka AC-130U "Spooky", czyli "Straszydeł" - ciężko uzbrojonych maszyn przeznaczonych do wspierania żołnierzy na ziemi. Te Herculesy mają na pokładzie między innymi haubicę kalibru 105 milimetrów oraz szybkostrzelne działka kalibru 40 oraz 25 milimetrów.
Nie wiadomo, gdzie dokładnie rzeczona formacja Herculesów miałaby się skierować. Jej przylotu do Europy nikt nie zaobserwował.
Akcja i reakcja?
Biorąc jednak pod uwagę, że przemieszczenie maszyn nastąpiło dzień po zaatakowaniu konsulatu USA w Bengazi oraz fali agresywnych protestów skierowanych przeciw placówkom dyplomatycznym USA na Bliskim Wschodzie, wydaje się możliwe, iż oba wydarzenia są ze sobą powiązane.
Barack Obama zapowiedział surowe ukaranie zabójców amerykańskich dyplomatów i niedopuszczenie do kolejnych podobnych sytuacji, a ponieważ kampania wyborcza jest na ostatniej prostej, to mógł wydać rozkaz wykorzystania znacznych środków w celu spełnienia swoich obietnic.
Na Morzu Śródziemnym już krążą w gotowości jednostki US Navy, w tym niszczyciele uzbrojone w rakiety Tomahawk, zespół z dużym okrętem desantowym USS Iwo Jima oraz prawdopodobnie przynajmniej jeden atomowy okręt podwodny z kolejnymi Tomahawkami.
Uzupełnieniem możliwości uderzenia z morza mogą być właśnie komandosi zrzucani z pokładów Herculesów i wspierani przez latające fortece AC-130. "Straszydła" oraz siły specjalne mogą w sytuacji kryzysowej wspomóc z powietrza obronę np. zaatakowanej placówki dyplomatycznej.
Autor: mk\mtom / Źródło: theaviationist.com, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: USAF