Już drugi dzień filipińscy bandyci z wyspy Mindanao przetrzymują kilkudziesięciu zakładników, których porwali ze szkoły w mieście Prosperidad. W piątek w geście dobrej woli zwolnili dziewięcioro z 57 porwanych.
W czwartek w rękach porywaczy znalazło się 75 osób, w tym wiele dzieci. Niemal od razu jednak bandyci zwolnili 18 osób, w tym 17 uczniów. Z pozostałymi zakładnikami ukryli się w lesie.
Stamtąd negocjują z władzami. Porywacze, zidentyfikowani jako uzbrojona grupa reprezentująca jeden z dziesiątków klanów na Mindanao chcą, by władze przestały ścigać ich za wcześniejsze przestępstwa, w tym morderstwa członków konkurencyjnych klanów.
Władze nie chcą zgodzić się na żądania porywaczy, ale negocjują. - Jestem przekonany, że w ciągu kilku dni sprowadzimy ich do domów. Co ważniejsze, rozmawiamy i staramy się rozwiązać problem pokojowo - przekonuje rządowy negocjator Josefina Bajade.
To z nią w piątek wróciło z lasu dziewięcioro zwolnionych zakładników.
"Rido" od lat
Wojny klanów, zwane "rido", nie są niczym nowym na targanym przemocą Mindanao. Z badań ekspertów wynika, że w ciągu ostatnich 80 lat wybuchło ich ponad 1,2 tys., zabijając ponad 5 tys. ludzi.
Źródło: Reuters