Być może porywaczom polskiego inżyniera w Pakistanie pomagała osoba, która bardzo dobrze zna język polski. Taka hipotezę biorą pod uwagę prokuratorzy zajmujący się całą sprawą.
O sprawie poinformowało radio Tok FM. Zgodnie z tym, co udało się ustalić reporterom tej stacji, prokuratorzy podejrzewają osobę, która urodziła się w Polsce lub która przez wiele lat mieszkała w naszym kraju.
W kręgu podejrzanych nie znajduje się żadna osoba współpracująca z Geofizyką Kraków - firmą, w której zatrudniony jest Polak.
Krakowska firma zapewniła, że jej pracownicy porozumiewali się z pakistańskimi partnerami po angielsku, albo poprzez tłumaczy języka urdu, który jest jednym z urzędowych języków w Pakistanie.
Polska okupu nie zapłaci
Donald Tusk zapytany w piątek na konferencji, czy Polska jest gotowa zapłacić okup, aby uwolnić uprowadzonego Polaka odpowiedział, że „rząd polski nie płaci nikomu okupów”. Premier podkreślił, że sprawa jest bardzo trudna i prawie wszystko jest w rękach Pakistanu.
Przypomniał, że dwukrotnie rozmawiał z premierem tego kraju na temat losów porwanego. Tusk dodał jednak, że podejmowane są intensywne działania na rzecz uwolnienia polskiego geologa, a rząd uruchomił „największą akcję z dotychczasowych”.
Cztery miesiące w niewoli
Polski geolog został uprowadzony przez porywaczy pod koniec września ubiegłego roku, ok. 200 km na południowy zachód od Islamabadu. Uzbrojeni napastnicy zabili trzech towarzyszących mu Pakistańczyków.
Polak zajmował się obsługą aparatury pomiarowej. Geofizyka prowadziła w Pakistanie prace na zlecenie w jednej z tamtejszych państwowych firm poszukujących gazu ziemnego. Obecnie - według pakistańskiego dziennika "Dawn" - jest przetrzymywany w pobliżu granicy afgańsko-pakistańskiej.
Źródło: TOK FM, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24