Czy prezydent Kazachstanu zapłacił polskim obserwatorom wyborów prezydenckich za pochlebną opinię na ich temat? - pyta Balli Marzec, prezes Stowarzyszenia Wspólnota Kazachska. Jeden z wymienionych przez nią obserwatorów, poseł SLD Tadeusz Iwiński stanowczo zaprzecza.
Wybory w Kazachstanie odbyły się na początku kwietnia. Rządzący od początku istnienia niepodległego Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew, według oficjalnych wyników, wygrał je uzyskując 95-procentowe poparcie przy 90-procentowej frekwencji.
Sprzeczne wizje
Przebieg wyborów wzbudził zastrzeżenia Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, która uznała je za odbiegające od standardów demokratycznych. Obserwatorzy mieli stwierdzić liczne przypadki szeregów identycznych podpisów na kartach do głosowania i mniej liczne przypadki fałszowania kart do głosowania. Pomimo niedociągnięć, OBWE stwierdziła, iż postęp w organizacjach wyborów demokratycznych od uzyskania niepodległości, jest wyraźny.
Nieco odmienne stanowisko zajęło Zgromadzenie Paralamentarne Rady Europy, które nie stwierdziło, że wybory były niedemokratyczne. Wskazano co prawda na uchybienia, akcentując zwłaszcza brak realnej konkurencji dla prezydenta, ale wybory miały być jednak sprawnie i profesjonalnie zorganizowane.
Atak na obserwatorów. Marzec tylko pyta
W przesłanym na Kontakt 24 liście Balli Marzec, prezes Stowarzyszenia Wspólnota Kazachska i korespondentka opozycyjnej gazety kazachskiej "Obszestwennaja Pozytcja", sugeruje, że polscy obserwatorzy ZPRE, poseł SLD Tadeusz Iwiński i były ambasador w Kazachstanie Władysław Sokołowski, mogli zostać przekupieni przez kazachstańskie władze. "Czy tym Panom zapłacono za dobrą opinię o wyborach w Kazachstanie? Pytam, ponieważ opozycja kazachska nie raz mówiła, że Nazarbajew podkupuje zagranicznych obserwatorów i polityków", pyta Marzec.
Oskarżenia zdecydowanie odrzuca Iwiński. Podkreśla, że nie wydawał żadnego indywidualnego oświadczenia, a jedynie brał udział w formułowaniu wspólnego stanowiska misji obserwacyjnej ZPRE.
- Te wybory miały szereg słabości - przyznaje poseł SLD w rozmowie z tvn24.pl. Jednak według niego, brak realnej opozycji, spowodowany przyśpieszeniem głosowania o rok i bojkot wyborów przez liczących się przeciwników prezydenta mógł się przyczynić do bardzo dobrego wyniku Nazarbajewa. Poseł SLD podkreślił też, że Nazarbajew jest w swoim kraju popularny.
Wysoką frekwencję miało natomiast zapewnić m.in. imienne zapraszanie wyborców do głosowania przez członków komisji. Poseł SLD określa ten zwyczaj jako "zły", ale charakterystyczny dla Kazachstanu. Na swoim blogu poseł SLD pisze, iż po głosowaniu ludzie otrzymywali "podziękowania" za udział w głosowaniu. W rozmowie telefonicznej zdecydowanie zaprzeczył, jakoby napisał "podziękowania". Miał natomiast napisać "potwierdzenie". - Taka mała karteczka z napisem: "tak brałem udział w głosowaniu" - tłumaczył Iwiński.
Inna wizja
Według posła SLD, różnica pomiędzy OBWE i ZPRE w ocenie wyborów miała wyniknąć z tego, iż obie organizacje stosują inną metodologię podejścia do "nowych demokracji" na terenie byłego ZSRR. I tym razem nie udało się wypracować wspólnego stanowiska.
Powodem takiej sytuacji miał być brak zgody członków misji ZPRE na ocenę proponowaną przez OBWE i jej ekspercką komórkę, Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka (ODIHR). - Nie zgodziliśmy się, aby ekspercka organizacja narzucała swoje zdanie przedstawicielom politycznym - mówi Iwiński, który twierdzi, iż ODIHR uprzednio często wymuszał ostateczne brzmienie na misjach obserwacyjnych innych organizacji.
Przy pozostałych trzech słabych kandydatach,de facto popierających prezydenta, mógł on rzeczywiście otrzymać oszałamiający wynik-ponad 95% głosów.Z kolei na niezwykle wysoką frekwencję wyborczą miał z pewnością pewien wpływ mechanizm,który zaobserwowałem właśnie w Karagandzie-imiennego zapraszania przez członków komisji wyborczych wcześniej poszczególnych osób,a później (szczególnie w odniesieniu do pracowników zakładów) wręczania podziękowania za udział w głosowaniu. Kazachstan potrzebuje silnej opozycji i o tym m.in. mówilem w dużej telewizyjnej debacie w Astanie, w dzień po wyborach. Rozumieją to też władze, które zapowiedziały szereg reform politycznych.Już wprowadzono zapis prawny o obowiązkowej reprezentacji co najmniej dwóch partii politycznych w parlamencie po kolejnych wyborach,do których może dojść w niedalekiej przyszłości. Niemal wszędzie w Azji Centralnej występuje też kwestia sukcesji. Będący w dobrej formie 71-letni Nazarbajew ma tylko córki. Tadeusz Iwiński na blogu
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia