Kierowca nocnego autobusu z New Delhi, w którym doszło do brutalnego gwałtu 23-letniej studentki, popełnił samobójstwo - poinformowała agencja Reutera powołując się na słowa jego obrońcy. Rama Singha znaleziono powieszonego na więziennej kracie, w celi pełnej innych więźniów, jednej z najlepiej strzeżonych w więzieniu. Sprawa gwałtu wywołała na przełomie roku wrzenie w Indiach i falę protestów przeciw przemocy wobec kobiet.
Kierowca był jednym z sześciu podejrzanych o brutalny gwałt i pobicie 23-letniej studentki w Indiach.
Pod specjalnym nadzorem
Wiadomo, że 33-letni Ram Singh przebywał w celi pod specjalnym nadzorem w więzieniu Tihar. Został znaleziony ok. 5 rano powieszony na kracie celi. Miał do tego użyć części swojego ubrania - poinformowali przedstawiciele więzienia.
- Prowadzone jest postępowanie mające wyjaśnić wszystkie okoliczności tej sprawy - oświadczył Ratanjit Pratap Narain Singh, szef indyjskiego MSW.
- Singh nie był w celi sam. Byli tam też inni więźniowie, a celi pilnował specjalny strażnik. Ale nikt niczego nie zauważył. Około godz. 5, został znaleziony powieszony - powiedział pracownik więzienia. Dodał też, że u Singha było widać wcześniej tendencje samobójcze, był on znany z gwałtownego usposobienia i zmiennych nastrojów, dlatego obserwowano go właśnie pod kątem możliwości próby popełnienia samobójstwa.
"Wiedział, że i tak umrze"
- Wiedział, że i tak umrze, bo mamy mocne dowody przeciwko niemu - powiedział brat 23-letniej studentki.
- Nie jestem bardzo podekscytowany wiadomością, że się zabi,ł ponieważ chciałem, żeby powieszono go publicznie. Jego śmierć, na jego własnych warunkach, wydaje mi się nie fair. Ale cóż, jeden już nie żyje. Mam nadzieję, że reszta będzie czekać na swoją śmierć - dodał.
Zarzut morderstwa, gwałtu i pobicia
Pięciu napastnikom postawiono 13 zarzutów, w tym między innymi zarzut morderstwa, gwałtu i porwania. Grozi im kara śmierci. Szóstemu, nieletniemu, który też brał udział w gwałcie, trzy lata więzienia. Władze zapowiedziały jednak, że będą starały się szybko zmienić prawo, aby ukarać go surowiej.
Proces w specjalnym przyspieszonym trybie ruszył w ubiegłym miesiącu.
Do ataku na 23-letnią studentkę fizykoterapii doszło wieczorem 16 grudnia, gdy wracała z kolegą autobusem z kina. Przez ponad godzinę sześciu mężczyzn ją gwałciło i biło. Próbujący jej bronić kolega został dotkliwie pobity. Kobieta zmarła dwa tygodnie później w szpitalu w Singapurze.
Drastyczny gwałt doprowadził do długotrwałych, masowych protestów w Indiach. Tłumy na ulicach domagały się surowego ukarania sprawców i potępiały rzekomo bierną policję. Doszło do zamieszek i starć ze służbami porządkowymi.
W reakcji na te wydarzenia władze Indii ogłosiły szereg inicjatyw, które mają uczynić stolicę kraju Delhi bezpieczniejszą dla jej mieszkanek, oraz utworzyły specjalną komisję, która ma opracować propozycje zmian w prawie dotyczącym przemocy seksualnej.
Średnio co 14 godzin w Delhi dochodzi do gwałtu, a w całych Indiach kobiety narażone są na zastraszanie i przemoc o podłożu seksualnym - wynika z oficjalnych statystyk.
Autor: abs//bgr,gak/k / Źródło: "The India Times", Reuters, BBC