W niedzielnych wyborach parlamentarnych w Kirgistanie nieoczekiwanie zwyciężyła nacjonalistyczna partia opozycyjna Ata-Żurt. Władze kraju są w szoku. Sukces tego ugrupowania budzi obawy o wybuch nowych konfliktów na tle etnicznym.
Ata-Żurt, partia zwolenników byłego prezydenta Kurmanbeka Bakijewa, odsuniętego od władzy w wyniku krwawych zajść w kwietniu bieżącego roku, uzyskała 28 miejsc w 120-osobowym parlamencie.
Według opublikowanych we wtorek danych Centralnej Komisji Wyborczej prorządowa Partia Socjaldemokratyczna zdobyła 26 miejsc, partia Ar-Namys byłego prorosyjskiego premiera Feliksa Kułowa - 25 miejsc, nowe ugrupowanie Respublika - 23 miejsca, a faworyzowana prorządowa partia Ata-Meken (Socjalistyczna Partia "Ojczyzna") - utworzona przez byłego szefa parlamentu i jednego z autorów nowej konstytucji Omureka Tekebajewa - zdobyła jedynie 18 miejsc.
Będzie "szeroka koalicja"?
Przywódca zwycięskiej partii Ata-Żurt, Kamczibek Taszijew, który był ministrem ds. sytuacji nadzwyczajnych w rządzie Bakijewa, już zadeklarował, że jest gotów do współpracy z prezydent Rozą Otunbajewą.
- Mamy zamiar stworzyć szeroką koalicję, ze wszystkimi partiami w parlamencie - powiedział we wtorek dziennikarzom Taszijew.
Probakijewowska partia bez Bakijewa
Wyniki wyborów komentują też eksperci. - Jeśli chodzi o Ata Żurt, mamy probakijewowską partię bez Bakijewa. Ugrupowanie to jest znane ze swych haseł nacjonalistycznych, ma swych zwolenników, co odzwierciedla sytuację w społeczeństwie głównie na południu kraju - powiedział niezależny politolog Marat Kazakbajew.
W starciach na tle etnicznym zginęło w czerwcu co najmniej 400 osób, głównie przedstawicieli mniejszości uzbeckiej na południu Kirgistanu. Jak pisze agencja AFP, dobry wynik partii Ata-Żurt, która skupia wielu członków ekipy odsuniętego prezydenta i odrzuca aspiracje polityczne mniejszości narodowych, grozi eskalacją napięcia na tle etnicznym.
Źródło: PAP