Gdy porywani są nasi marynarze najchętniej wysłalibyśmy flotę i kanonierki, tylko kanonierek brakuje - mówił w piątek minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Szef MSZ powiedział, że resort na bieżąco monitoruje sytuację, ale na razie nie ma żadnych żądań ze strony porywaczy.
Sikorski podkreślił, że "nie tak łatwo jest upilnować wody Oceanu Indyjskiego - piraci są bezwzględni, stosują niekonwencjonalne metody". Zapewnił, że Polska prowadzi "wszelkie działania dyplomatyczne i konsularne, jakie w tego typu przypadkach prowadzą inne kraje". Dodał, że główna odpowiedzialność za rozwiązanie sytuacji leży po stronie właściciela statku i armatora.
Również rzecznik MSZ Piotr Paszkowski powiedział w piątek, że nadal nie ma potwierdzonych informacji, że porywacze statku wysunęli żądania. Dodał, że strona norweska powołała sztab kryzysowy, który m.in. pozostaje w kontakcie z operującymi w regionie jednostkami floty amerykańskiej i rosyjskiej.
Okup? Jaki okup?
Szef polskiej dyplomacji zapewnił, że strona Polska prowadzi "wszystkie działania polityczne i konsularne, jakie w tego typu przypadkach prowadzą inne kraje". Podkreślił jednak, że główna odpowiedzialność za rozwiązanie całej sprawy leży na właścicielu statku oraz armatorze.
Minister powiedział, że jak do tej pory nie ma informacji czy piraci zażądali okupu. - Mnie nic nie wiadomo o żądaniach okupu, ale jak wiemy to nie pierwsze takie zdarzenie w regionie - mówił Sikorski.
Sztab kryzysowy w Oslo
Rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych poinformował z kolei, że ministerstwo posiada - niepotwierdzone co prawda na razie - informacje, że żaden z członków załogi nie ucierpiał w trakcie porwania.
Zapewnił również, że ministerstwo trzyma rękę na pulsie. - Pozostajemy w ścisłym kontakcie z armatorem. Strona norweska powołała sztab kryzysowy - informował rzecznik. Paszkowski powiedział również, że o sprawie poinformowane zostały wszystkie polskie placówki w rejonie.
Wstrzemięźliwość wskazana
Rzecznik resortu zaznaczył jednak, ze w przekazywaniu informacji dotyczących statku konieczna jest wstrzemięźliwość. Powód? - Informacje wracają do porywaczy, służy im za bazę wiedzy do podejmowania decyzji, wysuwania kolejnych roszczeń - argumentował Paszkowski. - Sądzę, że będziemy musieli prowadzić dosyć restrykcyjną politykę informacyjną, by nie przedłużać procesu negocjacji - podsumował rzecznik MSZ.
Kolejne porwanie
Statek "Bow Asir" z 27 osobami na pokładzie został porwany w czwartek, około godziny 8.45 rano, 300 mil od wybrzeży Somalii. Członkowie załogi to pięciu Polaków, 19 Filipińczyków, po jednej osobie z Rosji i Litwy oraz kapitan z Norwegii.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/TVN24