Ubiegający się w USA o nominację prezydencką republikanów miliarder Donald Trump ogłosił, że odkłada swoją wizytę w Izraelu i że uda się tam, gdy zostanie szefem państwa. Kilka dni temu falę krytyki wywołała wypowiedź Trumpa na temat muzułmanów.
"Postanowiłem odłożyć moją podróż do Izraela i zaplanować spotkanie z (premierem Benjaminem) Netanjahu w późniejszym terminie, gdy już zostanę prezydentem Stanów Zjednoczonych" - napisał Trump na Twitterze.
I have decided to postpone my trip to Israel and to schedule my meeting with @Netanyahu at a later date after I become President of the U.S.
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) grudzień 10, 2015
W środę przedstawiciel izraelskich władz poinformował, że Netanjahu przyjmie republikanina 28 grudnia. Zastrzegł przy tym, że spotkanie zostało zaplanowane już dwa tygodnie temu, czyli przed kontrowersyjnymi komentarzami.
Kontrowersyjny pomysł Trump
W poniedziałek Trump zaproponował wprowadzenie czasowego zakazu wjazdu do USA wszystkich muzułmanów, zarówno imigrantów, jak i turystów, by chronić USA przed "straszliwymi atakami ze strony ludzi, którzy wierzą w dżihad". Pomysł został ogłoszony kilka dni po badanej przez FBI jako "akt terroryzmu" strzelaninie w San Bernardino w Kalifornii, w której muzułmańskie małżeństwo zabiło 14 osób.
Wypowiedź ta wywołała oburzenie na świecie, także w Izraelu. Izraelscy politycy od prawa do lewa, włącznie z rządzącym Likudem, potępili oficjalnie Trumpa za te słowa. Biuro Netanjahu podkreślało, że premier "odrzuca niedawne komentarze Trumpa na temat muzułmanów".
Izraelska opozycja domagała się zablokowania wizyty, gdyż - jak podkreślała - ok. 20 proc. mieszkańców Izraela stanowi mniejszość arabska. Wzywano premiera Netanjahu do odwołania spotkania z Republikaninem.
Trump liczył, że wizyta w Izraelu wzmocni jego pozycję przed wyborami prezydenckimi w USA, które odbędą się w listopadzie 2016 r.
Autor: kło//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 3.0) \ Michael Vadon