W Lugo (północne Włochy) policja zatrzymała 42-letnią pielęgniarkę Danielę Poggiali. Postawiono jej zarzut morderstwa jednego z pacjentów. Policja sprawdza jeszcze okoliczności 37 innych zgonów, do których doszło na jej dyżurach.
Pod koniec marca w szpitalu umarł Faustino Taglioni. - Czułam, że ten człowiek będzie kolejną ofiarą. I godzinę po tym, gdy Daniela Poggiali zaczęła swój dyżur, on rzeczywiście już nie żył - powiedziała dziennikarzowi "Corriere della Sera" jedna z pielęgniarek pracujących z podejrzaną.
"Znowu to samo"
- Byłam oszołomiona. Powiedziałam do siebie: znowu to samo - dodała.
Wraz ze śmiercią Faustina Taglioniego zaczęto się zastanawiać, jak to jest możliwe, że w niewyjaśnionych okolicznościach i tak często w szpitalu umierają pacjenci, których stan oceniano jako stabilny.
Zaledwie tydzień później umarła kolejna osoba. W ciele 78-letniej Rosy Calderoni znaleziono ślady chlorku potasu. I to ten przypadek spowodował wszczęcie przez policję dochodzenia.
Bez śladu
Jak informuje włoski dziennik, pielęgniarkę natychmiast zwolniono z pracy. Została też aresztowana. Podstawą zatrzymania był jednak tylko przypadek Rosy Calderoni. Jak wyjaśnił prokurator prowadzący sprawę, pozostałe morderstwa będą trudne do udowodnienia. - Chlorek potasu po kilku dniach znika z organizmu, dlatego prowadzenie dochodzenia będzie trudne - powiedział Alessandro Mancini.
Prokurator poinformował również, że w telefonie pielęgniarki znaleziono selfie z pacjentami, którzy już nie żyli. - Mogę was zapewnić, że w całej mojej karierze nie widziałem tak szokujących zdjęć - wyznał prokurator.
Zaskakujący raport
Pracownicy szpitala informują tymczasem włoskie media o innych tajemniczych zgonach w placówce w Lugo. Według ich relacji umierali ci pacjenci, którzy pielęgniarkę irytowali. Oni lub ich krewni. - Faustino Taglioni był z rodziny doktora Mauro Taglioniego, z którym Poggiali miała bardzo złe relacje - mówi jedna z koleżanek pielęgniarki.
Natomiast raport z prowadzonego śledztwa zawiera zaskakujące dane. Wynika z nich, że w pierwszym kwartale 2014 roku w szpitalu w Lugo nastąpił znaczący wzrost liczby zgonów. 38 miało miejsce w czasie, gdy dyżur miała Daniela Poggiali.
Jej koleżanki z pracy niemal jednogłośnie mówią: sama prosiła o nocne dyżury, starała się o nie. Oceniają Poggiali jako osobę chłodną i pracowitą. Zastanawiają się też, dlaczego związek tych śmierci z zachowaniem pielęgniarki został odkryty tak późno.
Autor: jl//plw / Źródło: Corriera della Sera