Przedstawiciel sił zbrojnych USA, adm. Mike Mullen pojedzie do Indii i do Pakistanu, żeby spotkać się "z przywódcami cywilnymi i wojskowymi obu krajów" i zachęcić ich do współpracy na rzecz bezpieczeństwa - informuje Pentagon. To wynik krwawych zamachów w Bombaju.
Admirał Mike Mullen, to przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów Sił Zbrojnych USA. Jak powiedział rzecznik Pentagonu John Kirby, Mullen ocenia, iż ataki w Bombaju wykazały "wzrastającą skuteczność grup ekstremistów, co zagraża całemu regionowi".
Szczegółów podróży admirała nie ujawniono - ze względów bezpieczeństwa.
Rice także w Indiach
W regionie przebywać będzie też amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice, która w środę oczekiwana jest w Indiach.
Rice wezwała w poniedziałek Pakistan do "całkowitej i pełnej" współpracy w znalezieniu sprawców zamachów terrorystycznych w Bombaju. Jak powiedziała, Waszyngton oczekuje od Islamabadu całkowitej przejrzystości śledztwa.
Pakistański wątek
Po krwawych zamachach terrorystycznych w Bombaju napięcie między Indiami i Pakistanem znacznie wzrosło. Indie oczekują pełnej współpracy od Pakistanu w zakresie wyjaśnienia okoliczności zamachów.
New Delhi domaga się też od Islamabadu wydania Hafeeza Sayeeda, szefa pakistańskiej organizacji Lashkar-e-Taiba, podejrzanej o przeprowadzenie ataków w Bombaju.
Terrorysta oskarża, Pakistan zaprzecza
Żądania Hindusów uwiarygadniają zeznania jedynego zatrzymanego terrorysty, 21-letniego Azama Amira Kasaba, który zabijał na bombajskim dworcu kolejowym, zanim został obezwładniony przez tłum.
Terrorysta twierdzi, jak podają media, że jego grupa miała powiązania z Lashkar-e-Taiba i była trenowana na terytorium Pakistanu. Kasab miał również powiedzieć, że jego grupa otrzymywała rozkazy od "zwierzchników w Pakistanie".
Islamabad indyjskim oskarżeniom i doniesieniom mediów zaprzecza.
Do zamachów doszło w środę 26 listopada tuż przed godz. 19 czasu polskiego. Terroryści zaatakowali w kilku miejscach. Aktualny bilans ofiar, to 188 zabitych, w tym 28 cudzoziemców. Liczba rannych wynosi 313 osób.
Źródło: PAP