Uprawa opium, podstawa dochodu wielu Afgańczyków, od lat jest na celowniku stacjonujących w Afganistanie wojsk NATO. Jak jednak donosi niemiecki "Der Spiegel", natowscy generałowie toczą ostry spór o to, jak walczyć z uprawą narkotyku.
Według doniesień niemieckich dziennikarzy dowódca sił NATO w Europie, amerykański generał John Craddock polecił natychmiastowe rozpoczęcie obławy na handlarzy narkotyków w Afganistanie. Według Craddocka żołnierze sił sojuszu powinni zabijać handlarzy opium, nawet jeśli nie ma dowodów, że są oni powiązani z rebelią przeciw afgańskiemu rządowi i siłom międzynarodowym.
W liście, do którego dotarł "Spiegel", Craddock zauważył, że NATO na szczycie w Budapeszcie w 2008 roku dopuściło możliwość walki z przemytnikami narkotyków w Afganistanie i "uznało istnienie wyraźnego związku pomiędzy handlem narkotykami oraz rebelią".
Bunt generałów
Jednak przeciw rozkazom Craddocka buntują się szef Dowództwa Połączonych Sił NATO, niemiecki generał Egon Ramms oraz dowódca sił międzynarodowych w Afganistanie David McKiernan. Obaj uważają rozkaz za sprzeczny z prawem międzynarodowych i regułami misji ISAF.
- Craddock kreuje nową kategorię wrogów militarnych i podważa zobowiązanie złożone przez ISAF wobec Afgańczyków, by możliwie najrzadziej stosować przemoc oraz unikać ofiar wśród cywili - cytuje "Spiegel Online" rozmówców z otoczenia McKiernansa w Kabulu.
Na opium zarabiają nie tylko talibowie
Według szacunków ONZ-owskiego biura ds. zwalczania narkotyków i przestępczości produkcja i handel opium oraz wytwarzaną na jego bazie heroiną stanowi źródło dochodów dla talibów. Rocznie uzyskują oni z niego sto milionów dolarów, które służą na zakup broni i opłacenie rebeliantów.
Jednak dochody z produkcji opium czerpie o wiele więcej ludzi - od pracowników na polach i w laboratoriach poprzez policjantów do wysokich przedstawicieli władz prowincji i kraju - zauważa "Spiegel Online". Jeśli rozkaz Craddocka zostanie wykonany, tysiące Afgańczyków znajdzie się na celowniku sił międzynarodowych.
Źródło: PAP