Według wstępnych wyników niedzielne wybory parlamentarne w Szwecji wygrała lewicowa opozycja z 43,7 proc. głosów. Nie ma ona jednak większości, a rolę języczka u wagi będą być może mieli antyimigracyjni Szwedzcy Demokraci, którzy podwoili swój wynik.
Szwedzcy Demokraci zdobyli 12,9 proc. głosów i będą trzecią siłą w parlamencie.
Premierem szef związkowców?
W zwycięskim bloku główną rolę odgrywa Partia Socjaldemokratyczna(31,2 proc. poparcia), następnie Partia Zielonych (6,8 proc.) oraz Partia Lewicy (5,7 proc.). Kandydatem na premiera jest przewodniczący socjaldemokracji 57-letni Stefan Loefven, który do 2012 roku kierował związkiem zawodowym pracowników przemysłu metalowego.
Podczas wieczoru wyborczego Loefven powiedział, że jest "gotowy wziąć odpowiedzialność za Szwecję". Podkreślił, że po ośmiu latach rządów centroprawicy kraj znalazł się w poważnej sytuacji. - Mamy tysiące bezrobotnych, wyniki nauczania w naszych szkołach pogarszają się bardziej niż w jakimkolwiek innym kraju OECD - powiedział.
Oświadczył, że wynik wyborów oznacza, iż w Szwecji potrzebna jest zmiana, nowy kierunek.
Wotum w parlamencie
Polityk socjaldemokracji może mieć jednak trudną misję, gdyż zmieniona konstytucja po raz pierwszy nakłada konieczność zdobycia przez szefa rządu wotum zaufania w parlamencie. Wcześniej mniejszościowe rządy mogły trwać, wygrywając poszczególne głosowania.
Lewicowemu blokowi z pewnością trudno będzie szukać poparcia u Szwedzkich Demokratów, którzy jako jedyna przeciwna imigrantom siła są bojkotowani przez wszystkie ugrupowania parlamentarne.
Komentatorzy podkreślają, że Szwedzcy Demokraci są największym zwycięzcą tych wyborów. Ich wynik jest o 7,4 pkt proc. lepszy niż cztery lata temu. Może im przypaść rola języczka u wagi. - To był nasz cel. Chcemy zwiększyć nasz wpływ na politykę - powiedział po ogłoszeniu wyników sondażowych rzecznik Szwedzkich Demokratów Bjoern Soeder.
Premier poda się do dymisji
Rządzący Szwecją od ośmiu lat centroprawicowy sojusz czterech partii pod przywództwem premiera Fredrika Reinfeldta uzyskał 39,3 proc.
Największą porażkę odniosła przewodząca temu sojuszowi konserwatywna Umiarkowana Partia Koalicyjna, zdobywając zaledwie 23,2 proc., aż o 6,9 pkt proc. mniej niż w poprzednich wyborach. Pozostali koalicjanci: Ludowa Partia Liberałów, Partia Centrum oraz Chrześcijańscy Demokraci także stracili poparcie.
Premier Reinfeldt poinformował, że w poniedziałek poda się do dymisji wraz z całym rządem. Zapowiedział też, że w przyszłym roku odejdzie z funkcji przewodniczącego Umiarkowanej Partii Koalicyjnej.
Szykuje się podwyżka podatków
W 349 miejscowym parlamencie lewicowa opozycja będzie mieć 159 mandatów, centroprawicowy sojusz czterech partii 142. Szwedzcy Demokraci 48.
Ostatecznie, wbrew prognozom, progu wyborczego nie przekroczyła lewicowa i radykalna partia Inicjatywa Feministyczna, zdobywając tylko 3,1 proc. głosów.
Zwycięstwo lewicowej opozycji, jeśli zdoła ona rządzić Szwecją, z pewnością będzie oznaczać dla Szwedów podwyżkę podatków i utratę części popularnych ulg. Zabieg ten ma sfinansować obiecywany wzrost nakładów w sferze społecznej. Lewica zarzucała centroprawicy pogorszenie stanu państwa opiekuńczego. Ustępujący rząd znacznie obniżył podatki i sprywatyzował część usług socjalnych.
Frekwencja w wyborach wyniosła 83,4 proc. i była wyższa o 1,3 proc. niż 4 lata temu.
Autor: pk//kdj / Źródło: PAP