"Occupy" konwencję Obamy. Powróci entuzjazm z 2008?


Na konwencji Partii Demokratycznej w Charlotte w Karolinie Północnej w tym tygodniu prezydent Barack Obama będzie przekonywał Amerykanów, że zasługuje na reelekcję.

Zjazd demokratów, który dopełni formalności nominując Obamę jako kandydata w tegorocznych wyborach, rozpocznie się we wtorek i potrwa do czwartku włącznie. Ostatniego dnia prezydent wygłosi przemówienie na stadionie w Charlotte na 74 tysiące widzów. Razem z wiceprezydentem Joem Bidenem oficjalnie przyjmie wtedy nominację do Białego Domu.

Brak zapału

Obama wystąpił również na stadionie na konwencji w Denver cztery lata temu, kiedy ubiegał się o prezydenturę. Nadając i tym razem tak efektowną oprawę jego przemówieniu - jak uważają komentatorzy - Biały Dom ma nadzieję na wskrzeszenie entuzjazmu towarzyszącego jego ówczesnej kampanii.

Sondaże i inne sygnały wskazują jednak, że wielu fanów Obamy z 2008 r. straciło ten zapał, co wiąże się z trudnościami gospodarki USA i stosunkowo wysokim jak na amerykańskie warunki bezrobociem (8,3 proc.).

Michelle i Clinton

We wtorek na konwencji przemawiać będzie m.in. małżonka prezydenta Michelle Obama, a tzw. keynote address, czyli główne przemówienie programowe parti wygłosi 37-letni burmistrz San Antonio w Teksasie, Julian Castro, wschodząca gwiazda w stronnictwie. Wystąpienia obojga mają podkreślić silne poparcie dla Demokratów wśród kobiet oraz Latynosów (Castro jest synem imigrantów z Meksyku).

W środę głos zabierze na konwencji Bill Clinton. Jego poparcie dla Obamy ma szczególne znaczenie, gdyż były prezydent cieszy się wciąż wielką popularnością, i to nie tylko wśród demokratów, lecz także niezależnych wyborców. Stratedzy kampanii Obamy obawiają się tylko, czy Clinton nie przyćmi w Charlotte urzędującego prezydenta. Na konwencji przemawiać będą także m.in. lider demokratycznej większości w Senacie Harry Reid, była przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, były kandydat na prezydenta John Kerry i Caroline Kennedy, córka zamordowanego w 1963 r. prezydenta Johna F. Kennedy'ego. Przez telebim przemówienie wygłosi także były prezydent Jimmy Carter.

Krytyka rywala to za mało

Komentatorzy wyrażają opinię, że demokratyczni przywódcy nie powinni ograniczyć się na konwencji do ukazania różnic między prezydenturą Obamy a potencjalnymi rządami republikańskiego kandydata Mitta Romneya. Kampania prezydenta skupiała się w ostatnich miesiącach na krytyce Romneya jako rzecznika interesów bogaczy, którego nie obchodzi los biednych i klasy średniej.

Zdaniem ekspertów nie wystarczy to w sytuacji, gdy szanse obu kandydatów w wyborach 6 listopada - jak wskazują sondaże - są mniej więcej równe (różnice poparcia dla obu mieszczą się w granicach błędu statystycznego).

Sondaż "Wall Street Journal" i telewizji NBC News wykazuje 4-punktową przewagę Obamy, ale według Instytu Gallupa i telewizji CNN jednym punktem procentowym prowadzi Romnney. Obama - twierdzą eksperci - musi więc nie tylko przypomnieć dorobek swej pierwszej kadencji, lecz również przedstawić w miarę konkretny program na przyszłość.

Protesty

W czasie konwencji w Charlotte oczekuje się demonstracji ulicznych, zapowiadanych przez lewackie grupy zrzeszone w ruchu "Occupy". Ich członkowie już w niedzielę zaczęli się gromadzić w centrum miasta. W Tampie protesty były anemiczne z powodu silnej obecności policji i wojska oraz huraganu Isaac. Tym razem pogoda przynajmniej - jak się uważa - nie powinna demonstrantom przeszkodzić.

Autor: //gak / Źródło: PAP

Raporty: