Moje córki też chodzą do kina i myślę o tym, że one też mogły się znaleźć w takiej sytuacji, dlatego dzisiaj, jak wielu rodziców, uściskam je mocniej do snu - powiedział w odezwie do narodu prezydent Barack Obama, który podobnie jak miliony Amerykanów śledzi doniesienia z Aurory na przedmieściach Denver w Kolorado. Tam zamachowiec na premierze nowego filmu o Batmanie zabił co najmniej 12 osób, a 38 ranił.
Ameryka od piątkowego poranka śledzi relacje z Kolorado i wsłuchuje się m.in. w to, co mówią o niej politycy. Prezydent Obama najpierw rano wydał oświadczenie w imieniu swoim i małżonki Michelle.
"Michelle i ja jesteśmy zaszokowani i zasmuceni tą straszną i tragiczną strzelaniną w Kolorado", napisał.
Kilkanaście minut później swoje oświadczenie wydał też Mitt Romney. "Ann i ja jesteśmy głęboko zasmuceni wiadomością o bezsensownej przemocy, która kosztowała życie 15 osób w Kolorado", napisał republikański pretendent do prezydentury, jeszcze przed zdementowaniem informacji o takiej właśnie liczbie ofiar przez miejscową policję.
"Moje córki też chodzą do kina"
Po godz. 16.00 polskiego czasu prezydent Obama stanął przed kamerami i przemówił do narodu.
- Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci. W chwilach takie jak ta rozumiemy, że w życiu naprawdę ważne jest to, co uczyniliśmy dla tych, których kochamy i to, jak się do siebie odnosimy. Moje córki też chodzą do kina i myślę o tym, że one też mogły się znaleźć w takiej sytuacji, dlatego dzisiaj - jak wielu rodziców - przytulę je mocniej do snu. (...) Proszę wszystkich, byśmy chwilą ciszy uczcili pamięć ofiar strzelaniny i połączyli się w bólu z ich rodzinami - powiedział.
Pierwsza Dama, a także wiceprezydent Joe Biden ogłosili w oddzielnych komunikatach, że przerywają przynajmniej na piątek kampanię wyborczą i pozostaną w domach.
Zamachowiec w rękach policji?
W ataku na kino w Aurorze pod Denver w nocy z czwartku na piątek zginęło co najmniej 12 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Do tragedii doszło na premierze nowego filmu o Batmanie.
Policja zatrzymała młodego mężczyznę. Podejrzany to 24-letni James Holmes który miał przy sobie kilka sztuk broni, w tym strzelbę, pistolet i nóż, i nosił kamizelkę kuloodporną. Trwa ustalanie motywów, jakimi się kierował. Wiadomo, że był studentem medycyny. Pentagon stwierdził, że nigdy nie służył w armii, a FBI nieoficjalnie przekazało stacji CBS News, że mieszkaniec Aurory nie był wcześniej karany.
W mieszkaniu mężczyzny pirotechnicy znaleźli wiele ładunków wybuchowych i ich rozbrajanie może potrwać całe godziny, a nawet dni. Policja nie poszukuje w tym momencie żadnej innej osoby w związku ze strzelaniną.
Jedne z pierwszych doniesień mediów mówiły o dwóch strzelających napastnikach.
Autor: adso / Źródło: tvn24.pl, Reuters