Nurkowie penetrowali wrak. Wciąż bez rezultatów

Aktualizacja:

Żadnych rezultatów nie przyniosły dzisiejsze poszukiwania ludzi we wraku statku Costa Concordia, który częściowo zatopiony leży u wybrzeży wyspy Giglio w Toskanii. W czwartek pogorszyły się warunki pogodowe w rejonie, gdzie leży statek, a na piątek zapowiadany jest dość silny wiatr, co może jeszcze bardziej utrudnić akcję poszukiwań we wraku.

Na razie nie wiadomo, czy poszukiwania będą kontynuowane w piątek. Szef nurków Modesto Dilda jeszcze dzisiaj rano twierdził, że pozostała na nie maksymalnie doba. - Mamy około 12-24 godzinne okno czasowe na przeprowadzenie operacji - powiedział dziennikarzom Dilda. Nie wyjaśnił konkretnie, skąd te ograniczenia czasowe, ale być może wynikają one ze spodziewanej zmiany pogody, lub konieczności rozpoczęcia wypompowywania paliwa z wraku.

Tymczasem szef strażaków stwierdził, że nie ustalono sztywnego terminu zakończenia poszukiwań.

Szereg zagrożeń

Ratownicy wciąż nie odnaleźli 21 zaginionych osób ze statku. Dziś nurkowie metodycznie przeszukiwali zalaną część wraku, który leży burtą na skałach przy brzegu wyspy Giglio w Toskanii.

Do niektórych pomieszczeń jest jednak ciężko się dostać, większość jest usiana meblami i różnymi przedmiotami utrudniającymi pracę, a na dodatek w środku panuje całkowita ciemność. Ratownicy uciekają się nawet to korzystania z małych ładunków wybuchowych, aby torować sobie drogę do odciętych pokładów.

Najpoważniejszym zagrożeniem jest niestabilne położenie wraku. Co jakiś czas Costa Concordia przemieszcza się, co wywołuje natychmiastową ewakuację ratowników. Istnieje ryzyko, że poruszony falami wrak może zsunąć się z półki skalnej na której leży i zjechać po zboczu do mającej około 100 metrów głębiny, choć na razie eksperci zapewniają, że jest to mało prawdopodobne.

Sytuację komplikuje to, że zbiorniki Costa Concordii są pełne paliwa. Wysoce szkodliwa dla środowiska substancja może w każdej chwili zacząć wyciekać. Byłaby to katastrofa dla okolicznych wód, które należą do najczystszych w całych Włoszech i są magnesem przyciągających turystów.

Z tego powodu przy wraku znajdowały się w gotowości statki ratownicze, które były gotowe do rozpoczęcia operacji wwiercania się we wrak i wypompowania paliwa. Operacji nie można było jednak zacząć, póki w środku nurkowie szukają zaginionych. Późniejsze usunięcie jednostki ze skał jest obecnie traktowane jako problem drugorzędny.

Katastrofa na znanych wodach

Costa Conocordia z 4,2 tys. osób na pokładzie uderzyła w skały przy brzegu wyspy Giglio w piątek wieczorem. Kapitan Francesco Schettino osadził swoją ciężko uszkodzoną jednostkę na płyciźnie, na której ostatecznie statek wywrócił się na burtę.

Podczas słabo koordynowanej akcji ratunkowej zaginęło ponad 30 osób. Potwierdzono śmierć 11 z nich. Do chaosu podczas ewakuacji przyczyniła się postawa kapitana i części oficerów, którzy zniknęli z pokładu, gdy pozostawały na nim jeszcze setki pasażerów.

mk/ab//gak//bgr

Źródło: Reuters