"Nikt nie wytrzymałby tylu ataków, co ja"


- Nie ma ataku, który by nas powstrzymał, idziemy dalej - oznajmił premier Włoch Silvio Berlusconi, komentując krytyczne wobec niego artykuły prasowe. Dodał również, że żaden polityk nie wytrzymałby ataków, jakie są na niego przypuszczane.

- Kiedy spotykam innych premierów, którzy czytają u siebie gazety, napuszczone przez pewien włoski dziennik, dyskredytujący cały kraj, mówią mi, że żaden inny polityk nie zniósłby ataków, jakich ja doświadczam - mówił Belrusconi w przemówieniu do przedsiębiorców w Monzy na północy Włoch.

Mówiąc "pewien dziennik" miał z całą pewnością na myśli lewicową "La Repubblica", która przoduje w krytyce szefa włoskiego rządu.

Następnie włoski premier stwierdził, że jego rząd "ma największe uznanie spośród wszystkich rządów zachodnich". - Mamy poparcie 54 procent, a ja sam 68,7 proc. poparcia według sondaży - dodał premier, którego problemy osobiste i prawne od kilku miesięcy bez przerwy opisuje rodzima prasa.

Premier nikogo nie atakuje

Mimo takiej zmasowanej krytyki Berlusconi odpowiada, że "nie zaatakował nikogo, bo rząd nikogo nie atakuje", ale "jest zmilitaryzowana frakcja sędziów, która mnie atakuje od 15 lat".

Tym razem Berlusconi miał na myśli procesy, jakie są mu wytaczane.

Procesy czekają

W ubiegłym tygodniu Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodną z konstytucją ustawę przewidującą zawieszenie procesów czterech najważniejszych osób w państwie - prezydenta, premiera i szefów obu izb parlamentu na czas ich kadencji.

W rezultacie tego werdyktu wznowione zostaną w najbliższym czasie dwa procesy premiera, w których oskarżony jest o wręczenie łapówki brytyjskiemu adwokatowi i fałszerstwa we własnym koncernie telewizyjnym Mediaset.

Źródło: PAP