Wypadek z udziałem prototypowego rosyjskiego myśliwca T-50 jest znacznie poważniejszy niż podano w oficjalnych informacjach. Produkująca maszynę firma Suchoj mówi o "nieznacznych" uszkodzeniach, które można szybko naprawić. Na zdjęciach, które przeciekły do sieci, widać jednak sporych rozmiarów dziurę wypaloną w maszynie.
Do wypadku jednego z pięciu prototypów myśliwca nowej generacji T-50, budowanych w ramach programu PAK-FA, doszło we wtorek. Maszyna wykonywała loty nad lotniskiem Żukowski pod Moskwą, gdzie są prowadzone testy nowych rosyjskich samolotów. Według oficjalnego oświadczenia biura konstrukcyjnego Suchoja, prawy silnik maszyny zawiódł podczas lądowania i pojawił się "mały" pożar oraz dym. Ogień miał zostać szybko ugaszony przez strażaków i nikomu nic się nie stało. Uszkodzenia rzekomo są małe i prototyp zostanie naprawiony. Sam wypadek ma natomiast nie wpłynąć na program PAK-FA.
To tylko "powierzchowna rana"
Jednak jak wynika z nieoficjalnych relacji oraz zdjęć pojawiających się na rosyjskich forach miłośników lotnictwa, oficjalne oświadczenie, delikatnie rzecz biorąc, jedynie ogólnie odpowiada prawdzie. Owszem - był problem, owszem pojawił się pożar i nikomu nic się nie stało. Podobieństwa na tym się kończą. Według relacji świadków samolot wykonywał lot pokazowy dla indyjskiej delegacji, która zapoznawała się z postępami w próbach. Podczas trzeciego przelotu utracono kontakt z samolotem, a chwilę później komputery zaczęły ostrzegać pilota o awarii w prawym silniku. Oblatywacz natychmiast podjął decyzję o awaryjnym lądowaniu, które przeprowadził bez problemu na drugim silniku. Po zatrzymaniu się na ziemi kontrolerzy kazali pilotowi natychmiast ewakuować się, ponieważ z prawej strony maszyny unosił się dym a po chwili pojawiły się płomienie. Z uszkodzonej instalacji paliwowej na pas wylało się paliwo, które również zapłonęło w dalszym stopniu uszkadzając dolną część kadłuba. Lotnik dosłownie wyskoczył z kokpitu zanim przyjechała straż pożarna. Na umieszczonych w sieci zdjęciach widać, że uszkodzenia maszyny nie są "drobne". Zniszczeniu uległ kadłub w okolicy wlotu powietrza do prawego silnika. Ogień przepalił górne poszycie kadłuba oraz dolne. Dziura ma ponad metr średnicy. Z maszyny zwisają nadpalone kable, a na pasie leżą różne szczątki.
Jednak będą problemy
Widoczne uszkodzenia nie są "drobne" i nie zostaną szybko naprawione. Samolot na pewno musi trafić do fabryki Suchoja w Konsomolsku nad Amurem, położonym na Dalekim Wschodzie Rosji. Prace mogą potrwać wiele miesięcy, o ile w ogóle zapadnie decyzja o remoncie. Kłamstwem jest również to, że wypadek nie wpłynie w żaden sposób na program prób PAK-FA. O ile taka awaria prototypu nie jest czymś niezwykłym, bo po to się je testuje przez kilka lat, o tyle każdy T-50 jest bardzo cenny. Rosjanie dotychczas zbudowali ich tylko pięć, co jest dość małą liczbą jak dla maszyny nowej generacji, która według zapowiedzi Kremla ma wejść do produkcji seryjnej za dwa lata. Wtorkowy incydent na pewno nie wzmocni zaufania Indii do PAK-FA - zwłaszcza, że tamtejsza delegacja miała obserwować awarię na żywo. Indie są partnerem w programie PAK-FA i po dopracowaniu T-50 na jego podstawie ma powstać nieco zmodyfikowana indyjska wersja. Współpraca napotyka jednak na problemy, ponieważ rosyjski program zalicza opóźnienia a obecna wersja samolotu daleko odbiega od tego, co początkowo deklarowali Rosjanie.
Autor: mk//tka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: UAC