Serhij Tyhipko w ukraińskich wyborach prezydenckich uplasował się na trzecim miejscu. Na objęcie najważniejszej funkcji w państwie z oczywistych powodów nie ma już szans. Nie wyklucza jednak, że... zostanie premierem. - Chciałbym powiedzieć, że nie odrzucam kwestii objęcia teki premiera - powiedział biznesmen w rozmowie z BBC, którą cytują ukraińskie media.
Stanowisko premiera zaproponowała Tyhipce obecna premier Julia Tymoszenko. Szefowa ukraińskiego rządu przeszła do drugiej tury wyborów i 7 lutego w drugiej turze zmierzy się z liderem prorosyjskiej Partii Regionów Ukrainy Wiktorem Janukowyczem.
Zarówno Tymoszenko jak i Janukowycz walczą mocno o poparcie Tyhipki, bo to mogłoby im utorować drogę do prezydenckiego fotela. Biznesmen otrzymał bowiem w wyborach prezydenckich ponad 13 proc. głosów.
Nie będzie popierał
Sam Tyhipko ogłosił wcześniej, że nie poprze ani Tymoszenko, ani Janukowycza, bo żadne z nich nie ma planu konkretnych zmian w państwie i ogranicza się wyłącznie do mnożenia obietnic.
- Jeśli przyjdzie nowy prezydent i powie: wybory się skończyły, dużo słów wypowiedziano, ale przepraszam za populizm, państwo potrzebuje zmian, to ja nie obawiam się niepopularnych kroków i gotów jestem je uczynić jako premier - oświadczył Tihipko w rozmowie z ukraińską sekcją BBC.
Pierwsza tura
W pierwszej turze wyborów Wiktor Janukowycz otrzymał 35,32 proc., a Tymoszenko 25,05 proc. głosów. Na trzecim miejscu uplasował się właśnie Tyhipko z 13,06 proc. poparcia.
Obecny prezydent Wiktor Juszczenko, który w niedzielę ubiegał się o reelekcję, dostał 5,45 proc. głosów, zajmując w wyborach piąte miejsce.
Źródło: PAP