Kilka tysięcy osób protestowało w sobotę w ponad 30 niemieckich miastach przeciwko inwigilowaniu obywateli przez służby wywiadowcze USA. Demonstrowali solidarność z Edwardem Snowdenem, który ujawnił praktyki stosowane przez amerykański wywiad.
Do protestów wezwał szeroki sojusz organizacji społecznych i partii politycznych "Stop Watching US", popierany między innymi przez Zielonych i Partię Piratów. Na ulice Hamburga wyszło 2 tys. osób, we Frankfurcie nad Menem w demonstracji uczestniczyło 1 tys. osób, w Berlinie i Monachium na wiec przyszło po 500 demonstrantów. W niemal wszystkich miastach liczba uczestników była mniejsza od spodziewanej. "Wszyscy mamy prawo do prywatności i tajemnicy korespondencji, zarówno w pracy jak i w życiu prywatnym. Domagamy się respektowania tego prawa" - czytamy w oświadczeniu organizatorów, którzy nazwali "wojnę z terroryzmem", przedstawianą przez władze jako usprawiedliwienie dla inwigilacji, "konstrukcją opartą na kłamstwie".
Inwigilacja na wielką skalę
Niemiecką opinię publiczną zbulwersowały rewelacje ujawnione w czerwcu przez byłego współpracownika amerykańskich służb wywiadowczych Edwarda Snowdena.
Amerykański informatyk poinformował, że Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) prowadzi za pomocą systemu PRISM inwigilację elektroniczną na wielką skalę obejmującą także sojuszników Stanów Zjednoczonych, w tym także Niemcy. Jak utrzymuje Snowden, NSA rejestrowała miesięcznie w Niemczech średnio ok. 500 mln rozmów telefonicznych, e-maili i SMS-ów. Kanclerz Angela Merkel i jej ministrowie twierdzą, że nic nie wiedzieli o praktykach stosowanych przez amerykański wywiad. Kandydat SPD na kanclerza Niemiec we wrześniowych wyborach do Bundestagu, Peer Steinbrueck, wyraził w wywiadzie dla "Welt am Sonntag" szacunek dla Snowdena. - Podziwiam stopień obywatelskiego nieposłuszeństwa, okazany przez Snowdena - powiedział Steinbrueck.
Socjaldemokrata wezwał Merkel do bardziej zdecydowanych działań wobec Stanów Zjednoczonych, zarzucając szefowej rządu brak krytycyzmu wobec sojusznika. Natomiast jego partyjny kolega, były minister spraw wewnętrznych Otto Schily powiedział, że obawy Niemców przed kontrolującym ich państwem są "paranoją". Nie należy stwarzać wrażenia, że największym zagrożeniem dla mieszkańców Niemiec jest NSA.
- Największym zagrożeniem są terroryzm i zorganizowana przestępczość. Szum, który obecnie słyszymy, jest nie na miejscu - powiedział Schily, odnosząc się do fali krytyki wobec USA.
Autor: MAC//bgr / Źródło: PAP