- Wzrost liczby imigrantów z krajów Europy Środkowej i Wschodniej, a zwłaszcza z Polski jest znacznie większy niż się spodziewaliśmy - napisał w liście przesłanym do parlamentu holenderski minister pracy i spraw społecznych Henk Kamp. Ocenił, że jest to "najbardziej znaczące wydarzenie ostatnich lat" i zapowiedział "bardziej rygorystyczną politykę" wobec tych, którzy w przyszłości będą chcieli przyjechać do Holandii "za pracą".
Henk Kamp w liście odpowiadał na pytania tymczasowej parlamentarnej komisji śledczej, która bada problem migracji zarobkowej do Holandii.
200 tys. imigrantów
Minister ocenił, że obserwowany w tym roku wzrost imigrantów, wśród których najwięcej jest Polaków, jest "bardzo znaczący".
W 2004 r. holenderskie Centralne Biuro Planowania szacowało, że w 2006 roku do Holandii "za pracą" przyjedzie pomiędzy 7,5 tys. a 15 tys. osób z nowych państw Unii Europejskiej. Przybyło ich wtedy 10 tys.
Ale w 2008 roku było ich już 100 tys., a według szacunków z początku tego roku jest ich już 200 tysięcy - zauważa w liście Kamp i podkreśla, że jest to liczba pracowników zarejestrowanych. A wiele osób pracuje tam także "na czarno".
Imigranci są w Holandii mile widziani pod warunkiem że pracują, zarabiają i mogą sami się utrzymać. A nie pobierają od państwa zasiłki, albo kończą jako bezdomni Henk Kamp
Bardziej rygorystyczna polityka
Te dane minister do spraw pracy skomentował, pisząc w korespondencji do parlamentarzystów, że imigranci są w Holandii "mile widziani pod warunkiem że pracują, zarabiają i mogą sami się utrzymać. A nie pobierają od państwa zasiłki, albo kończą jako bezdomni". Aby temu zapobiec, jak zapowiedział minister, na wiosnę wprowadzona zostanie bardziej rygorystyczna polityka wobec Polaków, Rumunów i Bułgarów.
KE żąda wyjaśnień
W zeszłym tygodniu Komisja Europejska zażądała wyjaśnień od władz Holandii w sprawie doniesień, że jedno z miast w tym kraju ma zamiar zakazać bezrobotnym Europejczykom osiedlania się, gdyż wypłacane im świadczenia obciążają lokalny budżet.
Holenderskie media podawały w ubiegłą środę, że od września "Europejczycy bez pieniędzy lub przychodu" nie będą mogli osiedlać się w 10-tysięcznym miasteczku Vaals w Limburgii.
W Vaals ze świadczeń dla bezrobotnych korzysta ok. 300 osób, z których 40 proc. pochodzi z innych krajów europejskich - informował wtedy przedstawiciel władz miejskich Jean-Paul Kompier. Kompier wymienił w tym kontekście Polaków i Rumunów jako "napotykających na największe trudności" w znalezieniu zatrudnienia z powodu ograniczonej znajomości holenderskiego.
Komisja Europejska może upomnieć rząd Holandii, a także wytoczyć mu proces przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w Luksemburgu, jeśli uzna, że cudzoziemcy są w tym państwie dyskryminowani.
Źródło: telegraaf.nl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24