- Jest coś zasadniczo złego w naszym podejściu do całego regionu i sądzę, że staje się ono coraz gorsze, a nie lepsze - powiedział republikański kandydat na prezydenta Newt Gingrich w kontekście ostatnich wydarzeń w Afganistanie. Amerykańska obecność w tym kraju, kiedyś traktowana jako oczywistość, teraz staje się coraz bardziej problematyczna, a niedawna masakra dokonana przez żołnierza USA na afgańskich cywilach tylko ożywiła dyskusję na temat udziału U.S. Army w misji.
Po tym jak w niedzielę aresztowano amerykańskiego żołnierza pod zarzutem zabójstwa śpiących afgańskich wieśniaków, zarówno republikanie jak i demokraci wskazali na stres jakiego doświadczają żołnierze po latach walk i ponownie zaapelowali o wycofanie się z tego kraju do końca 2014 r., jeśli nie wcześniej.
To nie jest dobra sytuacja. Nasi żołnierze są w Afganistanie żyją w warunkach olbrzymiego napięcia. To jest wojna niepodobna do innych, w jakich braliśmy udział. Jak oświadczył prezydent, wycofujemy się. Myślę, że to jest słuszne posunięcie. przywódca większości demokratycznej w Senacie Harry Reid
Wojna niepodobna do innych
- To nie jest dobra sytuacja. Nasi żołnierze w Afganistanie żyją w warunkach olbrzymiego napięcia. To jest wojna niepodobna do innych, w jakich braliśmy udział. Jak oświadczył prezydent, wycofujemy się. Myślę, że to jest słuszne posunięcie - powiedział przywódca większości demokratycznej w Senacie Harry Reid.
Podobnie wielu republikanów, którzy wcześniej sprzeciwiali się szybkiemu wycofaniu się z Afganistanu i krytykowali Baracka Obamę za obiecywanie w kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2008 r. zakończenia tej wojny, obecnie wahają się czy dalej wspierać zaangażowanie USA w tym kraju.
- Jest coś zasadniczo złego w naszym podejściu do całego regionu i sądzę, że staje się ono coraz gorsze, a nie lepsze - zauważył republikański kandydat na prezydenta Newt Gingrich. - Sądzę, że ryzykujemy życie młodych mężczyzn i kobiet w misji, która - szczerze mówiąc - nie jest wykonalna - dodał.
Wojna w Afganistanie nie warta prowadzenia?
Podobnie sfrustrowani wydają się być amerykańscy wyborcy. Jak wynika z opublikowanego w niedzielę sondażu na zamówienie dziennika "Washington Post" i telewizji ABC News, 55 proc. Amerykanów uważa, że większość Afgańczyków jest przeciwnych temu co chcą tam dokonać Stany Zjednoczone. Jeszcze więcej, bo 60 proc., jest zdania, że wojna w Afganistanie nie była warta prowadzenia.
Ostatni incydent był szczególnie bulwersujący. Około godz. 3 nad ranem w niedzielę sierżant z bazy Lewis-McChord, w stanie Waszyngton, miał oddalić się o 450 metrów od swojej bazy w południowym Kandaharze i otworzyć ogień do śpiących wieśniaków. 16 Afgańczyków, w tym 9 dzieci, poniosło śmierć, zanim żołnierz powrócił do bazy i oddał się do dyspozycji swoich przełożonych.
Bulwersujące zdjęcia ofiar przekazane przez media łatwo przyćmiły wcześniejszą krzepiącą wiadomość o porozumieniu amerykańsko-afgańskim przewidującym przekazanie władzom afgańskim zatrzymanych przez siły ISAF Afgańczyków - pisze AP.
Potępienie masakry
Obama i inni czołowi przedstawiciele administracji, w tym sekretarz obrony Leon Panetta niezwłocznie potępili ten incydent i przekazali kondolencje rodzinom ofiar. Prezydent i szef Pentagonu zadzwonili do prezydenta Afganistau Hamida Karzaja obiecując ukaranie winnego lub ewentualnie winnych.
Jest coś zasadniczo złego w naszym podejściu do całego regionu i sądzę, że staje się ono coraz gorsze, a nie lepsze. (...) Sądzę, że ryzykujemy życie młodych mężczyzn i kobiet w misji, która - szczerze mówiąc - nie jest wykonalna. republikański kandydat na prezydenta Newt Gingrich
Działania te wydawały się mieć głównie na celu zapobieżenie możliwym atakom odwetowym, podobnych do tych jakie nastąpiły po przyznaniu się przez Amerykanów do spalenia egzemplarzy Koranu w jednej z baz lotniczych w Afganistanie. Zginęło wówczas 6 amerykanów, w tym 2, którzy pracowali w teoretycznie pilnie strzeżonym gmachu jednego z ministerstw w Kabulu.
"Odrażający" czyn
Naczelny dowódca sił USA w Afganistanie, gen. John Allen, nazwał niedzielny incydent "odrażającym" i "w najmniejszej mierze nie reprezentującym wartości reprezentowanych przez żołnierzy koalicji".
Jednak wydaje się, że szkoda została już wyrządzona. Karzaj, nie przebierając w słowach, nazwał incydent "celowym zabójstwem niewinnych cywilów", którego nie można wybaczyć.
Amerykanie zapowiedzieli już, że podejrzany będzie sądzony zgodnie z prawem amerykańskim, uprzedzając możliwe żądania Karzaja, aby żołnierza przekazać stronie afgańskiej.
Napięcie na linii Kabul - Waszyngton może osiągnąć poziom wystarczający, aby postawić pytanie, czy Obama nie powinien wywierać presji na NATO w celu przyspieszenia zapowiedzianego na koniec 2014 r. przekazania rządowi Afganistanu odpowiedzialności za bezpieczeństwo kraju.
Źródło: PAP