"Narzeczony" pokojówki zabiera głos: wiedziała, co robiła


"Narzeczony" pokojówki oskarżającej o gwałt Dominique'a Strauss-Kahna zabiera głos. Do mężczyzny dotarli dziennikarze amerykańskiej edycji "Newsweeka" i "The Daily Beast". Jego zeznania są jednak niespójne. Mężczyzna stawia też w innym kontekście sens słynnych już słów: "Nie martw się, ten człowiek ma dużo pieniędzy, wiem, co robię".

Miała je wypowiedzieć pokojówka, Nafissatou Diallo, w rozmowie telefonicznej ze swoim "narzeczonym" i to one miały podważyć jej wiarygodność, doprowadzając do zwolnienia DSK z aresztu i przypuszczeń, że cała sprawa została wcześniej ukartowana, by wyłudzić pieniądze od byłego szefa MFW.

35-letni Amara Tarawally, rzekomy narzeczony pokojówki, nazywany czasem również przez dziennikarzy jej mężem, przebywa w więzieniu w Arizonie. Został zatrzymany w lipcu 2010 roku za posiadanie narkotyków, po tym jak usiłował kupić 51 kg marihuany. Prokurator odstąpił jednak od wymierzenia mu kary za handel narkotykami i przemyt, pozostawiając jedynie zarzut posiadania niedozowolonych substancji.

W Stanach Zjednoczonych przebywał nielegalnie, dopiero niedawno zaczął starać się o pozwolenie na pobyt. To on "pogrążył" pokojówkę, wplątując ją po pierwsze w sprawę narkotyków, a po drugie mówiąc o wspomnianej telefonicznej rozmowie z nią tuż po zatrzymaniu Strauss-Kahna 15 maja tego roku.

Sprzeczne zeznania

W rozmowie telefonicznej z dziennikarzami Tarawally mówi jednak, że kontekst rozmowy był inny. To samo zresztą tłumaczył adwokat pokojówki Kenneth Thompson, twierdząc, że rozmowa została źle przetłumaczona. "Narzeczony" Nafissatou Diallo mówi, że rozmowa nie odbyła się wcale 15 maja, jak twierdzi policja, ale dużo później. To on dzwonił do pokojówki (więźniowie zakładu karnego w Arizonie nie mogą odbierać telefonów, ale mogą je wykonywać), by powiedzieć jej, że był u niego oficer nowojorskiej policji i by skontaktowała się ze swoim adwokatem. To wówczas kobieta miała odpowiedzieć, by się nie martwił, "bo wie, co robi". Mężczyzna przekonuje również, że rozmawiał ze swoją "narzeczoną" wielokrotnie od tego czasu.

Problem w tym, że 15 maja, gdy odbyła się rozmowa, jak przekonują śledczy, policja nie miała jeszcze pojęcia o istnieniu Tarawally'ego. Jego odnalezienie było efektem długiej i żmudnej pracy i stało się faktem dopiero po szczegółowym przeanalizowaniu rozmów, jakie prowadziła pokojówka ze swojego telefonu. Skąd więc nowojorski policjant miał wiedzieć o istnieniu Tarawally'ego? Tego mężczyzna nie wyjaśnia.

"DSK zrobił to, co zrobił"

Pochodzący ze Sierra Leone mężczyzna poznał Diallo "sześć albo siedem lat temu", gdy starała się o azyl polityczny w USA. O swojej "narzeczonej" mówi, że jest uczciwa i niemożliwe, by była wplatana w aferę kryminalną. - Wiem, że DSK zrobił to, co zrobił. Ona się nigdy po tym nie pozbiera. I nie ma żadnego powodu, by kłamać - mówi. Zaprzecza też, by kiedykolwiek przelewał pieniądze pochodzące z narkotyków na jej konto, które łącznie miały osiągnąć sumę 100 tysięcy dolarów.

Dziennikarze "The Daily Beast" zauważają jednak, że mężczyzna jest zręcznym manipulatorem i potrafi wykorzystywać kobiety, szczególnie te religijne. Także Diallo opisywana jest jako żarliwa muzułmanka.

Kolejna rozprawa ws. Strauss-Kahna odbędzie się 1 sierpnia.

Źródło: thedailybeast.com, leparisien.fr, lejdd.fr