Był symbolem oporu ukraińskich wojsk na Krymie, nie dał się złamać Rosjanom nawet w więzieniu. Płk Julij Mamczur wyszedł na wolność w środę wieczorem. Jednemu z ukraińskich dziennikarzy krótko zrelacjonował, co się z nim działo podczas kilkudniowego pobytu w rosyjskim areszcie.
"Tylko co rozmawiałem telefonicznie z pułkownikiem Mamczurem przez 20 minut, po tym, jak pojawił się na terenie kontrolowanym przez ukraińskie wojsko. Połączyć się z nim pomógł mi zastępca szefa administracji prezydenckiej Andrij Senczenko, kurator Krymu w kijowskich władzach" - napisał na Facebooku dziennikarz Jurij Butusow.
"3,5 dnia trzymali mnie w pojedynczej celi. Pierwszego dnia stale rozmawiali ze mną nieznani rosyjscy wojskowi - próbowali namówić do złamania przysięgi danej narodowi Ukrainy i przejścia na służbę rosyjskiej armii" - opowiadał Mamczur. "Potem była zwyczajna psychologiczna presja - nie dawali spać, stukali ciągle w drzwi."
Dowódca z Belbeku
22 marca Rosjanie wzięli szturmem bazę lotniczą w Belbeku. Na jej terenie pojawili się uzbrojeni członkowie "samoobrony Krymu". Bramę wyłamano za pomocą wozu bojowego piechoty. Dowódcę ukraińskiej jednostki płk. Mamczura wyprowadzili rosyjscy wojskowi. Potem okazało się, że trafił do więzienia wojskowego w Sewastopolu.
Autor: //gak / Źródło: Ukraińska Prawda