Piętnastu ludzi zginęło, gdy samoloty koalicji pod wodzą Arabii Saudyjskiej przez pomyłkę dokonały nalotu na pozycje sił prorządowych na południu Jemenu - podały źródła wojskowe. Tego dnia miało obowiązywać tzw. humanitarne zawieszenie broni.
Pięciodniowe zawieszenie broni miało wejść w życie w nocy z niedzieli na poniedziałek. Ogłosiła je koalicja pod dowództwem Arabii Saudyjskiej, by umożliwić organizacjom humanitarnym dostarczenie pomocy. Koalicja zastrzegła jednak, że natychmiast odpowie na próby naruszenia rozejmu. Stało się tak już w niedzielę; koalicja wznowiła tego dnia naloty na cele Hutich w stolicy Jemenu, Sanie.
Omyłkowy nalot
Według agencji AFP naloty w poniedziałek koncentrowały się na południu w muhafazie (prowincji) Lahidż wokół bazy Al-Anad pozostającej w rękach szyickich rebeliantów Huti. Siły sojusznicze chciały ich otoczyć - informują źródła wojskowe.
Jeden z dowódców sił rządowych Kaed Nasr powiedział agencji AFP, że samoloty koalicji dokonały kilku nalotów, a w dwóch z nich zabiły 15 bojowników sił sojuszniczych i zraniły 40 innych. Według wojskowego liczba zabitych może wzrosnąć.
Na razie nie udało się skontaktować z dowództwem koalicji w kwestii nalotów - pisze AFP.
Wojna i kryzys humanitarny
Agencje piszą, że w poniedziałek szyiccy rebelianci i ich przeciwnicy - stronnicy prezydenta Jemenu Abda ar-Raba Mansura al-Hadiego, który wraz z wieloma członkami swego rządu schronił się w Rijadzie - ścierali się w wielu miejscach.
Celem koalicji pod egidą Arabii Saudyjskiej jest wyparcie z zajętych obszarów wspieranej przez Iran rebelii Hutich i przywrócenie prezydenta al-Hadiego.
Walki pogłębiły kryzys humanitarny w Jemenie, gdzie dramatycznie brakuje m.in. żywności i paliwa. Według ONZ około 13 milionów ludzi, czyli ponad połowa populacji Jemenu, znajduje się w sytuacji krytycznej i natychmiast potrzebuje pomocy żywnościowej.
W jemeńskim konflikcie od marca zginęło 3 640 osób, w tym 1 693 cywilów; ponad milion zostało zmuszonych do opuszczenia domów.
Autor: mm//gak / Źródło: PAP