Mugabe wygrał wybory prezydenckie. Rządzi już 26 lat i będzie dalej


Prezydent Zimbabwe Robert Mugabe wygrał wybory z 31 lipca, w których ubiegał się o kolejną pięcioletnią kadencję - ogłosiła państwowa komisja wyborcza.

Szefowa komisji Rita Makarau powiedziała na konferencji prasowej, że Mugabe zdobył 61 proc. głosów, a jego rywal, premier Morgan Tsvangirai - 34 proc.

W Zimbabwe rządzi koalicja prezydenckiego Afrykańskiego Narodowego Związku Zimbabwe - Frontu Patriotycznego (ZANU-PF) i formalnie opozycyjnego Ruchu na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC). Robert Mugabe, były bohater i przywódca walki o wyzwolenie kraju z kolonializmu, przez lata swej władzy uzyskał opinię najbardziej skorumpowanego afrykańskiego tyrana, który zbił fortunę na sprzedaży diamentów wydobywanych w Zimbabwe. W 1980 r. objął władzę jako premier, a od 1987 r. jest prezydentem.

Oskarżenia o fałszerstwa

Według opozycji podczas wyborów dopuszczono się oszustw. Według szefa opozycyjnego Ruchu na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC) Morgana Tsvangiraia środowe wybory to "wielka farsa", a obóz prezydenta Mugabego zmanipulował głosowanie.

W reakcji na sobotni werdykt Tsvangirai oświadczył, że jego partia całkowicie odrzuca wynik wyborów i użyje wszelkich środków prawnych, by go zakwestionować. MDC nie będzie brała udziału w żadnym rządzie wyłonionym w rezultacie "nieuczciwych" wyborów - zapowiedział premier na konferencji prasowej w Harare.

- Pójdziemy do sądu, do Unii Afrykańskiej, do Wspólnoty Rozwoju Afryki Południowej (SADC) - oświadczył Tsvangirai. Wezwał obie te organizacje, by zbadały wybory.

Zaniepokojenie Zachodu

Unia Europejska oznajmiła w sobotę, że jest zaniepokojona doniesieniami o nieprawidłowościach podczas głosowania i brakiem przejrzystości wyborów. Ocena wyborów, jak zauważa Reuters, będzie miała wpływ na to, czy UE zdecyduje się na dalsze łagodzenie sankcji, które nałożyła na Zimbabwe. Obejmują one m.in. Mugabego. - UE jest zaniepokojona doniesieniami o nieprawidłowościach i niepełnym udziale (w wyborach), a także wadami procesu wyborczego i brakiem przejrzystości - oświadczyła szefowa dyplomacji unijnej Catherine Ashton.

Obserwatorzy z Zachodu nie zostali dopuszczeni do wyborów. Obserwatorzy z Afryki w większości zaakceptowali głosowanie, ale niezależni obserwatorzy w kraju uznali, że zostało sfałszowane, przede wszystkim z powodu problemów z rejestracją wyborców.

Obawy o wiarygodność wyników głosowania wyraziły też Stany Zjednoczone. Także stowarzyszenie ZESN, zrzeszające organizacji pozarządowych monitorujące wybory w Zimbabwe, oceniło, że wiarygodność wyborów "została poważnie naruszona" przez zaobserwowane nieprawidłowości.

Wyborcy w miastach, którzy w większości opowiadają się za Tsvangiraiem, byli odsyłani sprzed lokali wyborczych. Z kolei na terenach wiejskich, których mieszkańcy popierają głównie Mugabego, głosowanie uniemożliwiono tylko nielicznym - ogłosiło ZESN na konferencji prasowej w czwartek.

Już by go nie było

Gdyby głosowanie przeprowadzano w Zimbabwe uczciwie, Mugabe już od dawna nie byłby prezydentem. Przegrał wybory już w 2002 r., ale ich wyniki zostały później sfałszowane. W 2008 r. jego rywal wyborczy Morgan Tsvangirai uzyskał oficjalnie w głosowaniu 48 proc. przed Mugabem - z rezultatem 43 proc. Zwolennicy szefa państwa rozpętali wówczas pogromy jego przeciwników, w wyniku których zginęło ok. 200 ludzi. Natomiast przed drugą turą wyborów Tsvangirai zrezygnował z udziału, oddając prezydenturę walkowerem; na mocy kompromisu został następnie premierem.

Autor: mn\mtom / Źródło: reuters, pap