- Demokracja nie może być przeciwstawiana dobrobytowi - powiedział prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew w pierwszym wywiadzie prasowym, jakiego udzielił. Nie bez znaczenia jest też to, komu tego pierwszego wywiadu udzielił: opozycyjnej "Nowej Gaziecie".
- Stabilność i dostatnie życie nie może być w żaden sposób przeciwstawione wolnościom i prawom politycznym - mówił Dmitrij Miedwiediew.
Komentatorzy spekulują, że prezydent chce w ten sposób odciąć się od swojego poprzednika - Władimira Putina, który niejednokrotnie podkreślał, choć nie wprost, że dla Rosjan ważniejszy jest dobrobyt niż demokracja.
Także teza Putina, że demokracja powinna być dostosowana do "rosyjskich warunków", została przez Miedwiediewa odrzucona. - Nie musimy rehabilitować demokracji - oświadczył obecny prezydent.
Według komentatorów wywiad ma być zatem kolejnym etapem cichej wojny, jaką Miedwiediew od miesięcy toczy - w opinii wielu ekspertów - z Putinem.
Wszelkie ręczne sterowanie ma bardzo wiele wad. Mam na myśli nie tylko sąd. Trzeba dążyć do tego, aby machina państwowa funkcjonowała w trybie rozsądnego automatyzmu Dmitrij Miedwiediew
Będę bezpartyjny
Poproszony o odniesienie się do pogłosek, jakoby nosił się z zamiarem wstąpienia do kierowanej przez premiera Władimira Putina partii Jedna Rosja, Miedwiediew zapewnił, że pozostanie bezpartyjnym prezydentem.
- W Rosji istnieje obecnie tradycja "bezpartyjnego prezydenta". W określonym okresie historycznym uważam to za słuszne. Chociażby z powodu niedojrzałości naszego systemu politycznego - powiedział szef państwa.
Dlaczego opozycyjna gazeta?
Bez znaczenia nie jest oczywiście sam wybór gazety, dla której prezydent udzielił pierwszego wywiadu. "Nowaja Gazieta" od lat krytykuje Kreml za nadużycia i niedemokratyczne działania. Na szczególną krytykę zaś zasłużył w oczach dziennikarzy właśnie Putin.
Miedwiediew próbuje więc zerwać z obrazem prezydenta propagowanym przez poprzednika - twardziela z KGB, pomiatającego słabą opozycją ("Nowaja Gazieta" ma zaledwie nieco ponad 260 tys. nakładu).
Świadczą o tym też słowa samego prezydenta, który tłumacząc swoją zgodę na wywiad, powiedział, że "Nowaja Gazieta" nigdy się nikomu "nie podlizywała". I to prawda - dla gazety pracowały zamordowane w niejasnych okolicznościach Anna Politkowska i Anastazja Barburowa.
Putina nie ma
W wywiadzie Miedwiediew nie zdobył się jednak na pełną szczerość. Odmówił bowiem odpowiedzi na temat toczącego się procesu dawnego oligarchy Michaiła Chodorkowskiego. Podkreślił, że "urzędnik państwowy, a tym bardziej prezydent, nie ma i nie może mieć swobody komentowania". Według niego, "prognozowanie werdyktu sądu przez prezydenta oznaczałoby złamanie prawa".
- Wszelkie ręczne sterowanie ma bardzo wiele wad. Mam na myśli nie tylko sąd. Trzeba dążyć do tego, aby machina państwowa funkcjonowała w trybie rozsądnego automatyzmu - oznajmił prezydent.
Najważniejsze jednak jest, w ocenie komentatorów, że z ust prezydenta nie padło ani raz nazwisko Putin...
Źródło: reuters, pap