Michelle gwiazdą konwencji demokratów. "Wierzę w to, co robi mój mąż"


Michelle Obama przemówiła na zakończenie pierwszego dnia konwencji demokratów w Charlotte, w Karolinie Północnej. Przyznała, że wprowadzenie wszystkich zmian obiecanych przez jej męża w poprzedniej kampanii jest trudne, ale dodała, że zmiany zawsze są niełatwe i nigdy nie dzieją się natychmiast. Jednak zapewniała, że cele zostaną osiągnięte.

W czwartek Barack Obama formalnie przyjmie nominację i zostanie kandydatem demokratów na prezydenta USA. Jego przeciwnikiem w listopadowych wyborach będzie republikanin Mitt Romney.

Według ostatnich doniesień prezydent ma niewielką przewagę nad b. gubernatorem Massachusetts.

Przywilej i zaszczyt, ale...

- Bycie waszą Pierwszą Damą to dla mnie zaszczyt i przywilej, jednak nie jest to łatwa funkcja. Zanim Barack został prezydentem mieliśmy bardzo dobre życie i nie chciałam, żeby to się zmieniło ani dla nas ani dla naszych dzieci - mówiła do zgromadzonych tłumów Michelle.

- Jednak wierzę w to, co robi mój mąż. Pamiętam jeszcze czasy, zanim został politykiem. Już wtedy wiedziałam, że to dobry człowiek - podkreśliła.

Biały Dom go nie zmienił

Pierwsza Dama zwróciła uwagę, że w przeciwieństwie do Mitta Romneya, ona i jej mąż pochodzą ze skromnych rodzin, a studia ukończyli dzięki stypendiom i pożyczkom federalnym, które Republikanie chcą redukować. Jednak koncentrowała się głównie na osobistych wspomnieniach, a nie polityce.

- Dla mnie nadal jest mężczyzną, który jeździł starym, przerdzewiałym samochodem, a para najładniejszych jego butów była na niego o dwa rozmiary za mała. Zostaliśmy tak oboje wychowani, bez zbędnego luksusu, ale w miłości i szacunku - kontynuowała. Podkreśliła, że jej mąż jest "wciąż tym samym człowiekiem, w którym zakochała się przed laty".

Decyzje i wartości Wspomniała też o wartościach, którymi kieruje się prezydent. - Jako prezydent dostajesz wszelkiego rodzaju rady od różnego rodzaju ludzi. Ale ostatecznie, gdy nadchodzi czas na podjęcie decyzji, wszystko co masz jako prezydent to twoje wartości, twoja wizja i doświadczenie życiowe, które sprawia, że jesteś tym, kim jesteś - powiedziała Michelle Obama. Zwróciła uwagę, że Barack był zainspirowany swoją przeszłością, gdy ubiegał się o uczciwą płacę dla kobiet czy przedstawił projekt ustawy zdrowotnej. I nie kierował się wtedy sondażami i kalkulacjami politycznymi.

Duch Ameryki

- Nie jest łatwo, ale mój mąż prowadzi Amerykę do coraz lepszej przyszłości. Dlatego dalej musimy być razem - podkreśliła.

Michelle wspominała, że jako Pierwsza Dama zjeździła całe Stany Zjednoczone. - Gdziekolwiek pojechałam, widziałam w ludziach i w ich historiach to co najlepsze w duchu Ameryki - powiedziała.

- Widziałam dobroć i ciepło, jakie okazują całej mojej rodzinie, a zwłaszcza naszym dziewczynkom. Widziałam tego ducha w nauczycielach, których szkoła prawie zbankrutowała, a oni pracowali nie czekając na wynagrodzenie. Widziałam tego ducha w ludziach, którzy stawali się bohaterami ratując tonących. I w tych, co jechali na drugi koniec kraju, by walczyć z pożarami albo odbudowywać zniszczone powodzią miasta - chwaliła postawę swoich rodaków Pierwsza Dama, wzbudzając entuzjazm zgromadzonych. Dwie wizje Ameryki Michelle Obama wystąpiła na zakończenie pierwszego dnia konwencji. Wcześniej na podium weszło kilku innych mówców. Leitmotivem ich przemówień było ukazanie rywalizacji między Obamą a republikańskim kandydatem do Białego Domu Mittem Romneyem jako wyboru między Ameryką równych szans życiowych, której - jak podkreślali - chce prezydent, a Ameryką, która nie stwarza tych szans wszystkim, a sprzyja jedynie bogatym i uprzywilejowanym. W głównym przemówieniu wieczoru, tzw. keynote address, 37-letni burmistrz San Antonio w Teksasie, Julian Castro, opowiedział swoją własną historię - syna meksykańskich imigrantów, który ukończył Uniwersytet Harvarda m.in. dzięki finansowej pomocy państwa. Castro, porównywany do Obamy jako uosobienie awansu społecznego i rosnącego znaczenia mniejszości etniczno-rasowych, ostro skrytykował Romneya i kandydata na wiceprezydenta Paula Ryana za ich plan radykalnych cięć wydatków na programy społeczne, w tym na edukację.

- Mitt Romney nie rozumie tego, co rozumie Barack Obama. On wie, że kiedy inwestujemy w ludzi, inwestujemy w naszą wspólną pomyślność. I kiedy zaniedbujemy ten obowiązek, ryzykujemy naszą przyszłość jako naród - powiedział Castro, pierwszy Latynos, który wygłaszał główne przemówienie na konwencji demokratów. - Mamy wybór między krajem, w którym klasa średnia płaci więcej po to, aby milionerzy mogli płacić mniej, a krajem, gdzie każdy wnosi swój równy wkład, abyśmy mogli zmniejszyć deficyt i tworzyć nowe miejsca pracy - dodał.

Romney - wspaniały komiwojażer We wtorek wystąpiło jeszcze kilku innych prominentnych polityków, m.in. burmistrz Chicago i były szef kancelarii prezydenta Rahm Emanuel, czarnoskóry gubernator Massachusetts Deval Patrick i gubernator Maryland o prezydenckich ambicjach Martin O'Malley. O'Malley, przewodniczący Stowarzyszenia Demokratycznych Gubernatorów, zaatakował program Romneya jako "powrót do przeszłości" i wychwalał wizję Obamy jako zgodną z duchem nowych czasów. Patrick, który w Massachusetts jest następcą Romneya, przypomniał, że dorobek obecnego kandydata GOP jako gubernatora był więcej niż skromny - stan znalazł się za jego kadencji na 47. miejscu pod względem tworzenia miejsc pracy, a cięcia wydatków na oświatę należały do największych w kraju. - Mitt Romney to wspaniały komiwojażer, ale jako gubernator bardziej interesował się utrzymaniem swej posady niż wykonywaniem swojej pracy - powiedział. Znakomicie wygłoszone przemówienie Patricka spotkało się z burzliwą owacją.

Wysokie noty dla demokratów

Komentatorzy telewizyjni ocenili wieczorne przemówienia pierwszego dnia konwencji jako niezwykle udane. Były doradca prezydenta Clintona, James Carville, podkreślił w telewizji CNN, że wszyscy mówcy zgodnie wychwalali Obamę, a unikali mówienia o sobie i swoich politycznych sukcesach. - Taka właśnie jest rola konwencji - zmobilizować poparcie dla kandydata - powiedział Carville. Wystąpienia w Charlotte porównuje się korzystnie z przemówieniami wygłoszonymi na konwencji Republikanów w Tampie w ubiegłym tygodniu. Wielu prominentnych mówców, w tym nawet wygłaszający najważniejsze przemówienie gubernator New Jersey Chris Christie, mówiło tam najwięcej o własnych osiągnięciach, wspominając Romneya jakby z obowiązku.

Autor: jak//bgr/k / Źródło: BBC, ReutersTV, PAP

Raporty: