Brytyjski kontrwywiad jest przekonany o spisku na życie szefa emigracyjnego rządu Czeczenii, Ahmeda Zakajewa - twierdzi gazeta "Sunday Telegraph". Morderstwa miał dokonać mężczyzna określany jako "E1", a zlecić je miał Ramzan Kadyrow, obecny prezydent niegdyś zbuntowanej kaukaskiej republiki.
Według gazety także, tajne służby starają się wydalić potencjalnego mordercę, ale ten skutecznie broni się przed deportacją przed brytyjskimi sądami. MI5 zapowiedziało, że nie ustanie w próbach usunięcia osoby określanej jako "E1" i uznawanej za "zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa".
Po zamachu na bankiera
Teraz w Wielkiej Brytanii jest więcej rosyjskich szpiegów niż w czasach zimnej wojny. Brytyjskie władze i służby specjalne o tym wiedzą, ale nic w tej materii się nie zmieni, póki w Rosji u władzy pozostanie Władimir Putin. Ahmed Zakajew
Jak napisał "Sunday Telegraph", spisek mający na celu zamordowanie Zakajewa, został upubliczniony przez kontrwywiad z powodu ataku na Giermana Gorbuncowa. Ten bogaty rosyjski bankier przez wiele lat prowadził interesy w Rosji i Mołdawii, po czym przeprowadził się do Wielkiej Brytanii.
W marcu został postrzelony przed swoim domem w Londynie i pozostaje w śpiączce. Prawdopodobnie dosięgła go zemsta wrogów z ojczyzny.
Długie ręce
Według kontrwywiadu, również Zakajew ma być celem dla swoich starych wrogów z Rosji i Czeczenii. MI5 twierdzi, że jego śmierci chce Ramzan Kadyrow, obecny prezydent niegdyś zbuntowanej kaukaskiej republiki. Wykonawcą zlecenia ma być 45-letni Rosjanin, określany w dokumentach sądowy jako "E1". Według MI5 mężczyzna był już zaangażowany w zamordowanie Umara Israilowa, niegdyś ochroniarza Kadyrowa, a potem jego krytyka. Czeczen został zastrzelony w Wiedniu w 2009 roku.
E1 przyjechał do Wielkiej Brytanii po raz pierwszy w 2003 roku, jako czeczeński uchodźca, szukający azylu podczas trwającej wojny w Czeczenii. W dokumentach sądowych napisano, iż ma szóstkę dzieci i prawdopodobnie jest byłym żołnierzem. Jego żona i dzieci w kolejnych latach otrzymały obywatelstwo, ale jemu w 2009 odmówiono tego przywileju.
Najwyraźniej już wtedy brytyjski kontrwywiad miał podejrzenia co do "E1". Stało się to oczywiste w maju 2010 roku, kiedy sam minister spraw wewnętrznych nakazał wyrzucenie Czeczena z kraju. "E1" przebywał wówczas za granicą, zakazano mu powrotu do Wielkiej Brytanii i oświadczono, że nie ma prawa odwoływać się od tej decyzji.
Zamachowiec walczy
Mężczyzna nie posłuchał jednak Brytyjczyków i przyleciał na Heathrow, gdzie został natychmiast zatrzymany przez MI5. Od maja 2010 roku przebywa w areszcie z którego prowadzi batalię sądową o uzyskanie pozwolenia na pozostanie w Wielkiej Brytanii i cofnięcie nakazu wydalenia.
Jego sprawa najpierw trafiła do specjalnej komisji MI5, gdzie są potajemnie rozpatrywane kwestie imigracyjne związane z osobami uznawanymi za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Z komisji sprawa trafiła przed "normalny" sąd apelacyjny. W ocenie MI5 potencjalny zamachowiec stanowi tak duże zagrożenie, iż zdecydowano się w sposób niespotykany ujawnić liczne dowody i informacje przed cywilnym sądem.
Pomimo tego sędziowie nie podzielili opinii kontrwywiadu i uznali, że "E1" ma prawo pozostać w Wielkiej Brytanii i wnieść swoją sprawę do sądu. Jak pisze "Daily Telegraph" brytyjskie MSW będzie się odwoływać od tej decyzji wydanej pod koniec marca i jest zdeterminowane, aby usunąć "E1" z kraju. Sprawa może trafić przed Sąd Najwyższy.
Porachunki na wyspach
Sam Zakajew powiedział, iż MI5 poinformowało go o szykowanym zamachu. Czeczen stwierdził, że nie jest tym zaskoczony i był świadom podejmowanych wcześniej prób ataków na niego. - Teraz w Wielkiej Brytanii jest więcej rosyjskich szpiegów niż w czasach zimnej wojny - stwierdził Zakajew. - Brytyjskie władze i służby specjalne o tym wiedzą, ale nic w tej materii się nie zmieni, póki w Rosji u władzy pozostanie Władimir Putin - dodał.
Zakajew jest jednym z wielu obywateli Rosji, którzy uciekli z ojczyzny do Wielkiej Brytanii z obawy przed prześladowaniami, aby później stać się celem "zemsty" starych wrogów. W ostatnich latach miało miejsce kilka zamachów, których skutkiem było drastyczne ochłodzenie stosunków na linii Londyn-Moskwa.
Najgłośniejszym przypadkiem było otrucie toksycznym polonem Aleksandra Litwinienki. Ten były podpułkownik KGB i FSB uciekł z Rosji pod koniec lat 90-tych, po tym jak wystąpił przeciw swoim przełożonym, którzy mieli wydawać mu sprzeczne z prawem rozkazy. Na emigracji w Londynie wielokrotnie krytykował rosyjskie władze. W 2006 roku w londyńskiej restauracji podano mu zatrutą herbatę. Zmarł kilka tygodni później.
Na przestrzeni lat w serii ataków zginęło też wielu przedstawicieli republiki Czeczenii, którzy byli przeciwnikami obecnych władz ich ojczyzny.
Źródło: telegraph.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: TVN24