- Szpiegostwo pomiędzy przyjaciółmi jest nie do zaakceptowania - powiedziała w czwartek podczas unijnego szczytu w Brukseli kanclerz Niemiec Angela Merkel. Jak ujawniono, Merkel była inwigilowana przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) - podsłuchiwano m.in. jej rozmowy telefoniczne. Ostro o sprawie wypowiedział się też szef KE Jose Manuel Barroso, który mówiąc o podsłuchach nawiązał do totalitaryzmu.
Jak podaje dziennik "Die Welt", Amerykanie przez cztery lata podsłuchiwali kanclerz Niemiec, kiedy posługiwała się swoją starą Nokią. Po zmianie na smartfon Blackberry nie udało się złamać szyfrów.
Merkel, pytana o sprawę w czwartek w Brukseli, odpowiedziała, że szpiegowanie pośród przyjaciół jest nie do przyjęcia. - Nie chodzi tu o mnie, ale przede wszystkim o wszystkich obywateli. Potrzebujemy zaufania między sojusznikami i partnerami. To zaufanie należy teraz odbudować - podkreśliła kanclerz.
Barroso o totalitaryzmie
Jak dodała, należy zastanowić się teraz nad tym, jakiego porozumienia o ochronie danych oraz jakiego stopnia przejrzystości potrzebują UE i USA. "Stany Zjednoczone i Europa stoją przed wspólnymi wyzwaniami, jesteśmy sojusznikami, ale taki sojusz może być zbudowane tylko na zaufaniu" - zaznaczyła Merkel.
Ostro o skandalu wypowiedział się również szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. - Wiemy dobrze, czym jest totalitaryzm i wiemy dobrze, co się dzieje, kiedy państwo używa swojej mocy, żeby ingerować w życie obywateli - stwierdził. Odpowiadając nawiązał też do policji politycznej działającej w NRD w czasach komunistycznych, "która szpiegowała ludzi każdego dnia".
"NSA - miarka się przebrała"
Wyjaśnień od USA zażądał też w czwartek unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Michel Barnier. - NSA - miarka się przebrała. Między przyjaciółmi musi być zaufanie. Zostało ono nadwyrężone. Oczekujemy szybkiej odpowiedzi od Amerykanów - napisał Barnier na Twitterze.
Rzecznik niemieckiego rządu potwierdził w środę wieczorem doniesienia tygodnika "Der Spiegel" ws. możliwej inwigilacji Merkel. Rzecznik Białego Domu Jay Carney tłumaczył tego samego dnia w Waszyngtonie, że Stany Zjednoczone "nie kontrolują rozmów kanclerz i nie będą ich kontrolować". Niemieckie i amerykańskie media zwróciły uwagę, że Carney użył czasu teraźniejszego i przyszłego, ale nie przeszłego.
Na początku czerwca brytyjski dziennik "Guardian" i amerykański "Washington Post" ujawniły dokumenty na temat istniejącego od 2007 roku programu PRISM. Podały, że w ramach tego programu NSA i FBI sprawdzają dane na serwerach takich firm jak: Microsoft, Yahoo, Google, Facebook, Paltalk, AOL, Skype, YouTube i Apple; agenci służb specjalnych mają dostęp do plików audio i wideo, maili, czatów, czy przesyłanych fotografii i dokumentów.
Autor: /jk / Źródło: PAP, Sky News