Analityk komputerowy Bradley Manning podejrzewany o autorstwo przecieku do Wikileaks w ogóle nie powinien trafić do służby wojskowej, bo miał zbyt delikatną psychikę i w ogóle nie nadawał się do żołnierskiego życia - donosi brytyjski "Guardian". Według dziennika, jeszcze przed wysłaniem na Bliski Wschód Manningowi zdarzało się moczyć, rzucać krzesłami i krzyczeć na dowódców. Regularnie był też wzywany na rozmowy z psychiatrą.
26 maja minął rok od zatrzymania Manninga, któremu za rzekome przekazanie Wikileaks poufnych informacji grozi ponad 50 lat więzienia. Chodzi m.in. o udostępnienie do publikacji setek tysięcy dokumentów dyplomatycznych USA, co rozpętało falę komentarzy i polemik na całym świecie.
Inne rzekome przestępstwo Manninga, który służył w Iraku, to przekazanie tajnego nagrania ze śmigłowca Apache wykonanego w 2007 roku. Widać na nim Amerykanów strzelającyh do cywilów na ulicach Bagdadu. Zginęło wtedy kilkanaście osób, w tym dwóch dziennikarzy Reutera.
Niezdolny do służby
Zdaniem "Guardiana", Manning, który teraz czeka na proces, w ogóle nie powinien był trafić do Iraku. Dziennik powołuje się na oficera z bazy Fort Leonard Wood w Missouri, w której specjalista komputerowy przechodził szkolenie w 2007 roku.
"Był tak dręczony, że raz zmoczył się w spodnie. Kilka razy odprowadzałem go na badania psychiatryczne po jego wybuchach" - powiedział "Guardianowi" oficer. Podkreślił, że armia nigdy nie powinna wysyłać Manninga do Iraku.
Pomimo tego w 2009 roku Manning zaczął służbę na Bliskim Wschodzie, gdzie został analitykiem wywiadu. Dwa miesiące po przybyciu na miejsce z jego karabinu usunięto zamek, ponieważ sądzono, że żołnierz może stanowić zagrożenie - poinformował z kolei obrońca Manninga David Coombs.
Kiepskie zabezpieczenia
Śledztwo "Guardiana" rzuca też nowe światło na to, jak kiepskie były zabezpieczenia w Forward Operating Base Hammer, gdzie stacjonował Manning. Świadkowie powiedzieli, że aż około 300 żołnierzy miało dostęp do komputera, na którym pracował żołnierz, przez który można było mieć dostęp do amerykańskich depesz dyplomatycznych. Hasła do komputerów wywiadu były zaś zapisane na karteczkach samoprzylepnych przyklejonych do ekranów komputerów.
Jeśli doniesienia "Guardiana" zostaną udowodnione w sądzie, mogą być ważnym elementem linii obrony Manninga. Sam główny zainteresowany odrzuca wszelkie stawiane mu zarzuty. Manning przebywa w Fort Leavenworth (Kansas) w oczekiwaniu na proces.
Źródło: "Guardian"
Źródło zdjęcia głównego: bradleymanning.org