Amerykańskie lotnictwo wojskowe ogłosiło, że zdecydowało się na zakup pierwszego bezzałogowego drona nowej generacji, Predatora C. Maszyna nazywana też Avenger (mściciel - ang.), ma zostać na początku przyszłego roku wysłana do Afganistanu. W walce z rebeliantami dron ma przejść pierwsze testy bojowe, które posłużą do przygotowania produkcji seryjnej.
USAF o swoim zakupie poinformowało ukradkiem, publikując stosowny dokument na stronie urzędu, który zajmuje się zapewnianiem przejrzystości programów rządowych. Materiał o nabyciu Predatora C został jednak mocno ocenzurowany i wiele szczegółów umowy z koncernem General Atomics nie jest znane.
Wiadomo, że podpisano ją na początku grudnia. Nie wiadomo natomiast, ile nowa maszyna kosztuje amerykańskiego podatnika. Podpisanie umowy jest wielkim sukcesem dla koncernu General Atomics, który rozpoczął prace nad Avengerem na własny koszt, licząc na zainteresowanie wojska.
Roboty przejmują niebo
Predator C jest następnym krokiem w ewolucji amerykańskich maszyn bezzałogowych. Dotychczas niemal całą flotę dronów Pentagonu stanowiły dość proste maszyny napędzane silnikami tłokowymi, jak MQ-1 Predator i MQ-9 Reaper, które były projektowane przede wszystkim z myślą o misjach rozpoznawczych. Możliwość przenoszenia uzbrojenia dodano do nich niejako z potrzeby chwili, czyli walk w Iraku i Afganistanie.
Nowa generacja Predatora była natomiast od początku projektowana jako nosiciel uzbrojenia. W komorze bombowej może przenieść ładunek o masie około jednej tony. Krokiem naprzód jest również zastosowanie silnika odrzutowego, który daje maszynie znacznie większą prędkość. Przy projektowaniu Avengera trzymano się też zasad technologii "stealth", dzięki czemu jest trudnowykrywalny dla radarów.
Predator C jest też w porównaniu z obecnie istniejącymi dronami MQ-1 i MQ-9 bardzo duży. Wymiarami odpowiada mniej więcej myśliwcowi F-15.
Źródło: flightglobal.com
Źródło zdjęcia głównego: General Atomics